Reklama

70 lat we wspólnocie

Niedziela Ogólnopolska 9/2003

Jan Machniewicz

Nowy Jork. Na 70. piętrze wieżowca na Manhattanie

Nowy Jork. Na 70. piętrze wieżowca na Manhattanie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Miałem 13 lat. Do trzeciej klasy gimnazjalnej wszedł młody pauliński kleryk - br. Michał Zembrzuski. Przez rok uczył nas łaciny. Pokochaliśmy ten język, nawet łacińską gramatykę z wyjątkami, których trzeba było nauczyć się na pamięć. Przed kilkoma tygodniami zadzwonił do mnie Jakub - góral spod Turbacza. Do matury byliśmy razem. Później on wybrał inną drogę życia. Przez telefon zamówił Mszę św. za duszę swojej zmarłej żony. Przy tej okazji wspomniał też lekcje łaciny z br. Michałem i popisywał się recytowaniem łacińskich sentencji. Br. Michał uczył nas także służenia do Mszy św. Wówczas były różne Msze św., m.in. cicha, śpiewana, z asystą, wobec wystawionego Najświętszego Sakramentu. Trzeba też było umieć ubrać kapłana do Mszy św., posługiwać się kadzielnicą i dzwonkami. Wszystko to pamiętam do dzisiaj.
Jako juweniści mieszkaliśmy w klasztorze na Skałce w Krakowie. My na pierwszym piętrze, a na drugim bracia klerycy. Kiedyś spotkałem br. Michała i powiedziałem mu, że któryś z kleryków prosił mnie o coś, a ja zapomniałem, jak on się nazywa, ale to był ten najładniejszy kleryk. Akurat był dzwonek na kolację. Do refektarza weszli ojcowie, klerycy i bracia. Br. Michał wprowadził mnie tam za rękę. Podszedł do przeora i powiedział, że chcę znaleźć najładniejszego kleryka. No i zaczęło się szukanie. Przechodziliśmy od jednego kleryka do drugiego, a on pytał: "Czy to ten?". Ja zaś odpowiadałem: "Nie, nie". Wreszcie na samym końcu znalazł się ten, którego szukałem. Był to br. Alojzy Wrzalik, późniejszy generał Zakonu. "Dziękuję ci, Jasiu" (takie mam imię ze chrztu św.) - usłyszałem z ust samego przeora, o. Klemensa Izdebskiego. Wyszedłem z refektarza, nie wiedząc, że br. Michał zrobił kawał, ku radości całej Skałki.
Z racji uroczystości św. Pawła I Pustelnika klerycy urządzali akademie. Składały się na nie śpiewy, recytacje, referat o historii Zakonu. Raz wygłosił go br. Michał. Następnego dnia klerycy poszli na wykłady do Księży Misjonarzy. Mieli przygotować jakąś tezę teologiczną. Dowcipny profesor wiedział, że paulińscy klerycy nie mieli czasu na przygotowanie. Wezwał jednak do odpowiedzi br. Michała. Ten wstał i pół godziny mówił po łacinie o autorze podręcznika. Wreszcie zdumiony profesor przerwał słowami: "Domine, ad rem" - "Panie, do rzeczy". Sala wybuchnęła śmiechem i zakończyła się mowa kleryka Zembrzuskiego.
Wiedzieliśmy wszyscy, że br. Michał był jednym z trzech najzdolniejszych kleryków. Widziałem kiedyś jego świadectwo maturalne - same piątki, takie same oceny miał z filozofii i teologii. Z wyjątkowych zdolności br. Michała zdawali sobie sprawę przełożeni zakonni.
Po otrzymaniu święceń kapłańskich o. Michał z grupą paulinów został wysłany na Węgry, aby tam przywrócić do życia Zakon Paulinów, skasowany przez cesarza Franciszka Józefa II w 1786 r. Jako kleryk, a następnie jako młody kapłan żywo interesowałem się działalnością o. Michała na Węgrzech, a potem we Włoszech i w Ameryce.
Gdy na Jasnej Górze przystąpiono do budowy wielkich organów w Bazylice, jako przeor zwróciłem się z prośbą do o. Michała, aby pomógł nam w zakupieniu we Francji i w Niemczech dużych partii organowych. O. Michał zorganizował pomoc. To dzięki niemu mamy ten wspaniały instrument.
Później przez pięć lat byłem w Rzymie i tam często spotykałem się z o. Michałem. W tym czasie powstała myśl, aby w Bazylice św. Piotra na Watykanie odprawiana była każdego dnia Msza św. w intencji oddania Polski w macierzyńską niewolę Maryi. O. Michał znalazł ofiarodawców i przez cztery lata każdego dnia odprawiana była Msza św. w Kaplicy Matki Bożej Częstochowskiej w Grotach Watykańskich przez polskich księży studentów.
W 1963 r. spotkałem się z o. Michałem przed jego wyjazdem do Polski na Kapitułę Wyborczą Zakonu. Powiedziałem mu, że chętnie pojadę do USA, aby mu pomagać. Stało się inaczej. Zostałem wybrany generałem Zakonu, a o. Michał - wikariuszem generalnym, czyli drugą po generale osobą w Zakonie. Taki układ trwał dwanaście lat. Tego okresu wspólnej harmonijnej pracy, różnych wizytacji i podróży zagranicznych, spotkań z władzami kościelnymi i z wielkimi tego świata nie mam odwagi opisywać, bo za długa to historia. Długa też jest lista wydarzeń, które dotyczą o. Michała. Razem byliśmy w Chicago i m.in. złożyliśmy wizyty w biurach trzech największych organizacji polonijnych. Nie mogłem wyjść ze zdumienia, gdy o. Michał zwracał się niemal do wszystkich osób po imieniu czy nazwisku, pytając czasami np., jak się ma córka Zosia czy syn Edward. Ta pamięć zyskiwała mu sympatię i podziw. Pewnego razu chciałem zobaczyć Kapitol w Waszyngtonie. "Nie ma sprawy" - powiedział mój współbrat. Przy bramie czekał przewodnik. Wprowadził nas nawet na obrady Kongresu. Chciałem też zobaczyć Biały Dom. I to nie było żadnym problemem dla Michała. W czasie oprowadzania przez otwarte drzwi w okrągłej sali zobaczyłem prezydenta Stanów Zjednoczonych rozmawiającego z kilkoma osobami. Podobnych zdarzeń było wiele. Wszystkie świadczyły o popularności o. Michała w Stanach Zjednoczonych.
Przez 70 lat obserwowałem o. Michała. Nie zauważyłem nigdy, żeby się denerował. Był zawsze spokojny, zrównoważony i całkowicie skupiony na swoim rozmówcy. O innych mówił tylko dobrze. To było zdumiewające, jak on potrafił u każdego człowieka wyszukać jakąś dodatnią cechę. Umiał też bawić ciekawymi opowiadaniami czy dowcipami. To była radość bycia razem z nim. Lgnęli do niego wszyscy, bo też całe życie o. Michała było służbą i pomocą drugiemu człowiekowi. Pomagał, ratując ludzi na Węgrzech, we Włoszech i w USA, a potem interesowł się ich dalszymi losami. W imieniu polonijnego duchowieństwa opiekował się gośćmi ze Starego Lądu. Był organizatorem pierwszej wizyty w USA kard. Karola Wojtyły i jego przewodnikiem.
Dziękuję Bogu za 70 lat wspólnoty z o. Michałem. Był wspaniałym współpracownikiem i przyjacielem. 70 lat żyliśmy we wspólnocie zakonnej, we wspólnocie dążeń, pragnień, działania, ale nade wszystko we wspólnocie ducha.

Jasna Góra, 2 lutego 2003 r.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bóg pomnaża dobro tych, którzy je czynią już teraz

2025-09-23 12:37

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

Bóg pomnaża dobro tych, którzy je czynią już teraz, choćby w niewielkim zakresie. Karze zaś tych, którzy mają serce skąpe i niczego nie dają potrzebującym.

Jezus powiedział do faryzeuszów: «Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień ucztował wystawnie. U bramy jego pałacu leżał żebrak pokryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza. A także psy przychodziły i lizały jego wrzody. Umarł żebrak i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy cierpiąc męki w Otchłani, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: „Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i przyślij Łazarza, aby koniec swego palca umoczył w wodzie i ochłodził mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu”. Lecz Abraham odrzekł: „Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz w podobny sposób – niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A ponadto między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd nie przedostają się do nas”. Tamten rzekł: „Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech ich ostrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki”. Lecz Abraham odparł: „Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!” „Nie, ojcze Abrahamie – odrzekł tamten – lecz gdyby ktoś z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą”. Odpowiedział mu: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby ktoś z umarłych powstał, nie uwierzą”».
CZYTAJ DALEJ

Nowenna do św. Franciszka z Asyżu

Św. Franciszku, naucz nas nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać, nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć, nie tyle szukać miłości, co kochać!

Wszechmogący, wieczny Boże, któryś przez Jednorodzonego Syna Swego światłem Ewangelii dusze nasze oświecił i na drogę życia wprowadził, daj nam przez zasługi św. Ojca Franciszka, najdoskonalszego naśladowcy i miłośnika Jezusa Chrystusa, abyśmy przygotowując się do uroczystości tegoż świętego Patriarchy, duchem ewangelicznym głęboko się przejęli, a przez to zasłużyli na wysłuchanie próśb naszych, które pokornie u stóp Twego Majestatu składamy. Amen.
CZYTAJ DALEJ

Duchowni z piórem

2025-09-25 12:15

Emil Rzymkowski

Wieczorem 24 września w auli Katolickiego Domu Kultury w Sandomierzu odbyło się spotkanie autorskie z bp. Krzysztofem Nitkiewiczem oraz ks. Wojciechem Kanią. Wydarzenie było częścią II Międzypokoleniowego Festiwalu Literackiego „GENeracja Słowa”, który trwał w Sandomierzu od 18 do 27 września pod hasłem: „Od Reymonta do Myśliwskiego – regionalizm wczoraj i dziś”.

Spotkanie, utrzymane w kameralnej atmosferze, pozwoliło uczestnikom bliżej poznać dorobek literacki obu duchownych. Autorzy dzielili się refleksjami na temat źródeł inspiracji, kulis powstawania swoich książek oraz roli, jaką w ich twórczości odgrywa codzienność i doświadczenie duchowe.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję