Reklama

Testament Rembrandta

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dzień chylił się ku końcowi. Konary drzew spowijał blask zachodu. Słońce wolno schodziło z widnokręgu, rzucając na drogę krwawe smugi. Niebo znowu płonęło, ale czy tak mocno jak serce ojca, który nadal wierzył, że wreszcie powróci jego syn? Starzec patrzył w dal już prawie niewidzącym wzrokiem, a jednak nadal czekał. Przypominał sobie tamten dzień, kiedy młodszy syn zabrał swoją część majątku i odszedł. Odszedł w nieznane strony, by bawić się, oddawać rozpuście i trwonić to, co otrzymał od ojca. Czy pamiętał o rodzinnym domu? Dlaczego dopiero w niedoli człowiek przypomina sobie o najbliższych?...
Mijał kolejny dzień życia. Czy i on pozostanie pusty, bez obecności oczekiwanego dziecka? "Wróć, synu, wróć z daleka. / Wróć, synu, wróć, ojciec czeka"1. Czeka cały czas...
I oto idzie ten, który zmarnował nie tylko dzień, ale roztrwonił wiele dni. Wraca do domu syn marnotrawny i klęka skruszony przed ojcem.
To wzruszający moment. Tę właśnie scenę, znaną nam z Nowego Testamentu, uwieńczył na swym płótnie Rembrandt.
Rembrandt żył i tworzył w dobie baroku, ale tylko obrazy z pierwszego okresu jego twórczości noszą cechy typowe dla tamtej epoki. Tematyka omawianego arcydzieła pozostaje w duchu baroku, ale wymowa i środki w nim zastosowane nie mieszczą się w ramach konwencji ówczesnego malarstwa.
Na obrazie Rembrandta2, znajdującym się obecnie w Ermitażu w Sankt Petersburgu, widać przygaszone, ściszone kolory. Autor przemawia do nas nie tylko treścią, wyrazem i kompozycją, lecz również barwami. Odcienie czerwieni, żółci i ugru wnoszą dziwny spokój. Tylko dwa serca biją zbyt głośno... Od półmroku ostro odcina się czerwień płaszcza schorowanego ojca, gorejąca jak miłość. Czerwień jak radość, serce, szczęście, oczyszczenie, miłosierdzie i zmartwychwstanie.
Malarz posłużył się bardzo prostymi i oszczędnymi środkami wyrazu, wydobywając to, co najważniejsze - całą głębię i sens sceny powrotu.
Ojciec i syn, wyłaniający się z ciemnego tła, przywarli do siebie, zdają się nie widzieć niczego. Jest tylko zawsze ufająca miłość i przebaczenie. W brązowych tonach spokojnego tła panuje cisza przepojona pokorą, skruchą, ubóstwem, prostotą i zaufaniem.
Syn klęczy w zniszczonej, zszarganej szacie (samej tunice, bez płaszcza, przepasany jak wędrowiec i pielgrzym), w dziurawych, spadających butach, na jego stopach kurz tak wielu dróg, a jednak to ubóstwo obdarzone jest "poświatą jarzącego się bursztynu"3. Wrócił, w końcu wrócił - po tylu latach tułaczki. Zrozumiał swój błąd i zaczął szczerze żałować za grzechy, które popełnił. Znakiem cierpienia i skruchy, pohańbienia i pokory są bose stopy, obnażona i ogolona głowa oraz pozycja na kolanach. Pojął, że najważniejszy jest rodzinny dom i gdziekolwiek by się nie było - trzeba powrócić.
Teraz znajduje schronienie w ramionach sędziwego ojca, na którego twarzy widać ślady cierpienia, bólu, zmęczenia, niepokoju o dziecko, wzruszenie.
Miłosierny ojciec przygarnia syna, kładzie dłonie na jego ramionach. W tym geście zawiera się wszystko - i miłość, i tęsknota, i cierpienie, i przebaczenie, i błogosławieństwo. Ojciec i syn trwają razem w nierozerwalnym uścisku. Nie istnieje nic więcej, odeszły długie godziny czekania, rozpustne zabawy i łzy, minęła nędza i hańbiąca służba - są tylko oni.
Scenę powitania obserwuje kilku świadków. Po prawej stronie obrazu widać mężczyznę stojącego w kręgu światła. U Rembrandta światło odgrywa bardzo ważną rolę i dlatego sądzę, że nie jest to przypadkowe, ale jak najbardziej zamierzone i celowe. Wydaje się, że starzec spogląda na grupę najważniejszych postaci, a jednak jakby ich nie widział, jakby patrzył w głąb siebie. Jego oczy "przybierają ów szczególny wyraz, który tak pięknie nazwano spojrzeniem do wewnątrz" 4. Postać starca z laską (która jako kij miała znaczenie praktyczne, ale symbolizowała także mistrza kierującego wtajemniczeniem) rodzi głęboką refleksję. Nie można pojąć tej wielkiej, przebaczającej miłości ojca. Tym wyrazem twarzy, jakby mędrca, malarz wyzwala wewnętrzne przeżycia i zmusza każdego widza do przemyśleń. Stawia pytania, na które każdy sam sobie musi dać odpowiedź. Zastanawia zagadkowa postać, najważniejsza po ojcu i synu, która jest chyba kluczem do pełnego zrozumienia tego arcydzieła.
Powrót syna marnotrawnego to dzieło Rembrandta, namalowane prawdopodobnie na przełomie 1668/69 r., w dniach poprzedzających jego śmierć. Ten obraz ma charakter ponadczasowy, jego przesłanie jest uniwersalne. "Rembrandt nadaje temu, co w człowieku jest najbardziej ludzkie, tak wielki wymiar, iż stał się wykładnikiem jego mistrzowskiej sztuki i światopoglądu, testamentem przekazanym przezeń całej ludzkości" 5.
Zatrzymał się czas... Kochający ojciec wciąż tuli syna. Ciszy nie mąci żaden głos... A może każdy z nas, żałujący swoich grzechów, jest synem marnotrawnym, który po latach bezdroży wraca do domu? Ojciec cierpliwie czeka...


1 Piosenka religijna Syn marnotrawny, słowa i muzyka s. Magdalena.
2 262 x 205 cm. Olej, płótno. Ok. 1668/69.
3 Michał Walicki za: Chudzikowski Andrzej: Rembrandt van Rijn. Ruch, Warszawa 1972, s. 72.
4 Richard Hamann za: Ernst Vogel - oprac: W kręgu sztuki - Rembrandt. Arkady, Warszawa 1974, s. 8.
5 Tamże, s. 46.

* Ewelina Polańska jest uczennicą klasy I c, I LO im. Jana Zamoyskiego w Zamościu.
Redakcja dokonała w tekście skrótów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Chcemy zobaczyć Jezusa

2024-05-04 17:55

[ TEMATY ]

ministranci

lektorzy

Służba Liturgiczna Ołtarza

Pielgrzymka służby liturgicznej

Rokitno sanktuarium

Katarzyna Krawcewicz

Centralnym punktem pielgrzymki była Eucharystia przy ołtarzu polowym

Centralnym punktem pielgrzymki była Eucharystia przy ołtarzu polowym

4 maja w Rokitnie modliła się służba liturgiczna z całej diecezji.

Pielgrzymka rozpoczęła się koncertem księdza – rapera Jakuba Bartczaka, który pokazywał młodzieży wartość powołania, szczególnie powołania do kapłaństwa. Po koncercie rozpoczęła się uroczysta Msza święta pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego. Pasterz diecezji wręczył każdemu ministrantowi mały egzemplarz Ewangelii św. Łukasza. Gest ten nawiązał do tegorocznego hasła pielgrzymki „Chcemy zobaczyć Jezusa”. Młodzież sięgając do tekstu Pisma świętego, będzie mogła każdego dnia odkrywać Chrystusa.

CZYTAJ DALEJ

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła uzdrowiona

[ TEMATY ]

Matka Boża

świadectwo

Magdalena Pijewska/Niedziela

Sierpień 1951 roku na Podlasiu był szczególnie upalny. Kobieta pracująca w polu co i raz prostowała grzbiet i ocierała pot z czoła. A tu jeszcze tyle do zrobienia! Jak tu ze wszystkim zdążyć? W domu troje małych dzieci, czekają na matkę, na obiad! Nagle chwyciła ją niemożliwa słabość, przed oczami zrobiło się ciemno. Upadła zemdlona. Obudziła się w szpitalu w Białymstoku. Lekarz miał posępną minę. „Gruźlica. Płuca jak sito. Kobieto! Dlaczegoś się wcześniej nie leczyła?! Tu już nie ma ratunku!” Młoda matka pogodzona z diagnozą poprosiła męża i swoją mamę, aby zawieźli ją na Jasną Górę. Jeśli taka wola Boża, trzeba się pożegnać z Jasnogórską Panią.

To była środa, 15 sierpnia 1951 roku. Wielka uroczystość – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Tam, dziękując za wszystkie łaski, żegnając się z Matką Bożą i własnym życiem, kobieta, nie prosząc o nic, otrzymała uzdrowienie. Do domu wróciła jak nowo narodzona. Gdy zgłosiła się do kliniki, lekarze oniemieli. „Kto cię leczył, gdzie ty byłaś?” „Na Jasnej Górze, u Matki Bożej”. Lekarze do karty leczenia wpisali: „Pacjentka ozdrowiała w niewytłumaczalny sposób”.

CZYTAJ DALEJ

Ludzie o wielkim sercu

2024-05-04 15:21

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Z okazji wspomnienia św. Floriana w Sandomierzu odbyły się uroczystości z okazji Dnia Strażaka.

Obchody rozpoczęła Mszy św. w bazylice katedralnej, której przewodniczył Biskup Sandomierski Krzysztof Nitkiewicz. Eucharystię koncelebrował ks. kan. Stanisław Chmielewski, diecezjalny duszpasterz strażaków oraz strażaccy kapelani. We wspólnej modlitwie uczestniczyli samorządowcy na czele panem Marcinem Piwnikiem, starostą sandomierskim, komendantem powiatowym straży pożarnej bryg. Piotrem Krytusem, komendantem powiatowym policji insp. Ryszardem Komańskim oraz strażacy wraz z rodzinami.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję