Reklama

Odkrywamy Jasną Górę (27)

330. rocznica śmierci Ojca Kordeckiego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

20 marca 1673 r. o godz. 16.00, w otoczeniu modlących się współbraci zakonnych, odszedł do Pana po wieczną nagrodę wielki przeor Jasnej Góry - o. Augustyn Kordecki. Stało się to w paulińskim klasztorze w Wieruszowie, gdzie przeprowadzał wizytację jako wikariusz prowincjalny i przeor Jasnej Góry. Jego doczesne prochy przewieziono na Jasną Górę. Wielkość o. Kordeckiego polegała na tym, że w chwili śmiertelnego zagrożenia Ojczyzny przez szwedzki potop dobrze ocenił sytuację i ukazał siłę, do której zawsze odwołać się można, w imię której Polacy zdolni są do każdego wysiłku. Podjął on obronę i zwyciężył, ratując Sanktuarium Jasnogórskie i całą Polskę. Tą siłą Polaków jest wiara w Boga żywego, przywiązanie do Chrystusowego Kościoła, miłość i cześć dla Najświętszej Maryi Panny. W tym roku mija 330 lat od jego śmierci.
Oto jak na temat o. Kordeckiego mówił na wykładach paryskich Adam Mickiewicz: "Polska nie wydała geniusza czynnego o takiej potędze, jaką miał geniusz bierny owego mnicha. Wznosi się on do tej wysokości, z której przenika się w przyszłość (...). Kordecki jest jednym z tych ludzi, których Opatrzność zsyła od czasu do czasu jako wzory dla następnych pokoleń. Nigdy idea polska nie znalazła równie pełnego wcielenia jak w nim".
W 1655 r. cała Polska znalazła się w ręku najeźdźców. Istny potop szwedzki zalał kraj. Poddały się bez oporu najpotężniejsze twierdze. Bezradny król opuścił granice Ojczyzny. Ale pozostał maleńki skrawek ziemi wolny od wroga - Jasna Góra, sanktuarium narodowe, pauliński klasztor, którego przeorem był człowiek nieugiętego ducha - o. Augustyn Kordecki.
Zwycięstwo Szwecji nad Polską miało być tylko jednym z etapów w planach Karola Gustawa. Królowi szwedzkiemu chodziło nie tylko o zagarnięcie Prus Wschodnich i Książęcych, by przez to odsunąć Polskę od Bałtyku. Jego zdobywcze ambicje szły w kierunku założenia imperium protestanckiego. Przeszkadzała mu w tym katolicka Polska, a w związku z tym i klasztor jasnogórski. Przeor Kordecki zrozumiał, że broniąc Jasnej Góry, będzie bronił Narodu, wiary i zagrożonego katolicyzmu. Zrozumiał, że "cios zadany religii katolickiej byłby zarazem śmiertelny dla Polski, a zniszczenie religii byłoby zniszczeniem fundamentów Narodu". Pisze o tym w swym pamiętniku oblężenia Częstochowy - Nowej Gigantomachii: "Pilnie na to zważać potrzeba, żeśmy się podjęli bronić Kościoła Bożego i dobra całej najdroższej Ojczyzny. (...) Milczymy o najpiękniejszym, a zarazem koniecznym obowiązku obstawania przy Bogu i oddania za Niego ochotnie naszego życia. A zatem - chociażbyśmy wiedzieli, że nieprzyjaciel przemoże nasze siły, przecież jak długo sposobność pozwoli i duch w ciele pozostanie, będzie to zawsze chlubną i zbawienną rzeczą odważnie za Boga walczyć".
"Opór, który się tu począł - pisze Henryk Sienkiewicz w Potopie - szerzył się jak pożar. Spostrzegł jenerał w końcu, o co księdzu Kordeckiemu chodziło (...), że więc nie o owo gniazdo skaliste, nie o Jasną Górę, nie o skarby nagromadzone w klasztorze, nie o bezpieczeństwo zgromadzenia - ale o losy całej Rzeczypospolitej. Spostrzegł Müller, że ów ksiądz cichy wiedział, co czynił, że miał świadomość swojej misji, że powstał jako prorok, aby zaświecić krajowi przykładem, by głosem potężnym zawołać na wschód i zachód, na północ i południe - Sursum corda!".
Przeor Jasnej Góry nie był szaleńcem, był realistą, ale Bożym realistą. Nie podjął obrony bez nadziei na zwycięstwo. Z nadprzyrodzonym realizmem szaleńców Bożej sprawy ujrzał ratunek i ocalenie w Tej, która "dana jest jako Pomoc ku obronie naszego Narodu" i która - jak sam mówił - "Tarczą jest Królestwa Polskiego". Nie tyle podjął decyzję obrony - sam jeden wśród fal "potopu" jak kapitan na tonącym okręcie - ale znalazł ratunek w Maryi, w niezwyciężonej Dziewicy, Matce Boga-Człowieka i Królowej Polski. Nie ulega wątpliwości, że Bóg wszystko może i że Maryja jest wszechmocą błagającą. Uczą nas tego teologia i doświadczenie religijne. Zasługa przeora Kordeckiego polega na tym, że tak bezgranicznie zawierzył zwycięskiej mocy Dziewicy z Jasnej Góry, iż w momencie istnego "potopu" mocą swej wiary wyciągnął okręt z toni. Chrystus sam czynił cuda, uzdrawiał ludzi, ale każdemu z uzdrowionych mówił: "Twoja wiara cię uzdrowiła". Tak samo Pani Jasnogórska, aby mogła zwyciężyć w zagrożonym Narodzie polskim, potrzebowała wiary pokornego Jej sługi. Przeor jasnogórski zawierzył. Sienkiewicz w Potopie wkłada w usta o. Kordeckiego porywające słowa: "Dzieci! Jeszcze Najświętsza Panna okaże, iż od burzących kolubryn mocniejsza. A potem przyjdzie koniec waszych trosk i umęczenia. (...) Kto z was będzie śmiał rzec, że ta Najświętsza Królowa nie potrafi nas zasłonić i zwycięstwa nam zesłać? (...) Kto cudom Maryi, łasce Jej, ratunkowi tego Królestwa i wiary katolickiej zechce przeszkodzić?".
W swym pamiętniku z oblężenia Częstochowy o. Kordecki pisze: "Cała siła ocalenia z Jasnej Góry pochodzić musi, ta bowiem sama, choć tyle już z ciała Ojczyzny uległo wrogowi, została dotąd nietknięta. Tu Najdostojniejsza Pani Nieba, poczytując sobie za rzecz miłą i przystojną nazywać się Królową Polski, zasiąść niegdyś raczyła i uczyniła Jasną Górę stolicą swego Królestwa. (...) Ta Najchwalebniejsza Pani poda znowu swoją rękę obronną nieszczęsnej Ojczyźnie i podźwignie ją z upadku, abyśmy poznali, że Królestwo Polskie łaskawością jedynie i opieką swojej Królowej do dawnej świetności przywrócone być może".
My wszyscy dzisiaj potrzebujemy odważnych obrońców, obrońców realistów, obrońców, którzy by nie myśleli o własnych ambicjach, o interesach tylko konkretnej grupy społecznej, ale żeby zasięgiem swego myślenia obejmowali cały Naród. Naród dzisiaj musi być czujny, musi stanąć w obronie swoich interesów, musi strzec dziedzictwa poprzednich pokoleń, tych wartości uronić nam nie wolno...!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

W 10. rocznicę kanonizacji

2024-04-28 17:42

Biuro Prasowe AK

    – Kościół wynosząc go do grona świętych wskazał: módlcie się poprzez jego wstawiennictwo za świat o jego zbawienie, o pokój dla niego, o nadzieję – mówił abp Marek Jędraszewski w sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie w czasie Mszy św. sprawowanej w 10. rocznicę kanonizacji Ojca Świętego.

Na początku Mszy św. ks. Tomasz Szopa przypomniał, że dokładnie 10 lat temu papież Franciszek dokonał uroczystej kanonizacji Jana Pawła II. – W ten sposób Kościół uznał, wskazał, publicznie ogłosił, że Jan Paweł II jest świadkiem Jezusa Chrystusa – świadkiem, którego wstawiennictwa możemy przyzywać, przez wstawiennictwo którego możemy się modlić do Dobrego Ojca – mówił kustosz papieskiego sanktuarium w Krakowie. Witając abp. Marka Jędraszewskiego, podziękował mu za troskę o pamięć o Ojcu Świętym i krzewienie jego nauczania.

CZYTAJ DALEJ

To praca jest dla człowieka

2024-04-29 15:37

Magdalena Lewandowska

Do parafii na Nowym Dworze przybyły liczne poczty sztandarowe i przedstawiciele Dolnośląskiej Solidarności.

Do parafii na Nowym Dworze przybyły liczne poczty sztandarowe i przedstawiciele Dolnośląskiej Solidarności.

W parafii Opatrzności Bożej na Nowym Dworze we Wrocławiu modlono się w intencji ofiar wypadków przy pracy.

Eucharystii, na którą licznie przybyły poczty sztandarowe i członkowie Solidarności, przewodniczył o. bp Jacek Kiciński. – Dzisiaj obchodzimy Światowy dzień bezpieczeństwa i ochrony zdrowia w pracy oraz Dzień pamięci ofiar wypadków przy pracy i chorób zawodowych. Cieszę się, że modlimy się razem z bp. Jackiem Kicińskim i przedstawicielami Dolnośląskiej Solidarności – mówił na początku Eucharystii ks. Krzysztof Hajdun, proboszcz parafii i diecezjalny duszpasterz ludzi pracy.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję