"Panno święta, co... w Ostrej świecisz Bramie!
... przenoś moję duszę utęsknioną
Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych..."
A. Mickiewicz
Ostra Brama z cudownym wizerunkiem Matki Miłosierdzia była
głównym celem pielgrzymki, która w dniu 22 czerwca br. wyruszyła
autokarem z parafii św. Michała Archanioła w Zamościu. Czterdziestotrzyosobowej
grupie osób towarzyszyło dwóch duszpasterzy, dwie pilotki i dwóch
kierowców. Zdecydowana większość osób była z Zamościa.
Trasa pielgrzymki wiodła nieco okrężną drogą, co było dodatkowym
atutem wyjątkowości tego wyjazdu. Zanim bowiem dojechaliśmy do tronu
Ostrobramskiej Pani, byliśmy w Rydze, Sankt Petersburgu, Tallinie,
Helsinkach i Szawlach. Program duchowy pielgrzymki oscylował wokół
tajemnicy Miłosierdzia Bożego. Wszak udawaliśmy się do Matki Miłosierdzia.
Pragnęliśmy też być w miejscach, gdzie Siostra Faustyna Kowalska
miała objawienia dotyczące Bożego Miłosierdzia i gdzie powstał pierwszy
obraz Jezusa Miłosiernego namalowany w 1934 r. przez Eugeniusza Kazimirowskiego
według wskazówek s. Faustyny. Rozważania Nowenny do Bożego Miłosierdzia
towarzyszyły nam przez wszystkie dni wyjazdu.
Po dość szczęśliwym przebyciu granic Litwy i Łotwy dojechaliśmy
na nocleg do stolicy Łotwy Rygi. Ryga za posiadane walory zabytkowe,
podobnie jak Zamość, wpisana została na Listę Światowego Dziedzictwa
UNESCO. Dzień następny rozpoczęliśmy od Mszy św. w kościele Matki
Bożej Bolesnej. W cieniu pięknej Piety z ołtarza głównego słyszeliśmy
słowa Ewangelii: "Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz
duszy zabić nie mogą". Łotwa, jak i pozostałe kraje nadbałtyckie,
doświadczyła cierpień czasów komunistycznych. Teraz jednak widać,
jak cieszą się niepodległością i nadrabiają wieloletnie zaniedbania.
Na zewnątrz Ryga pięknieje. Ufajmy, że i duch ożywa. W kościołach
katolickich wiele osób uczestniczyło we Mszy św., w protestanckich
wyraźnie mniej. Dopowiedzmy, że w tym kraju mieszka ok. 56% Łotyszów,
34% Rosjan, 4,5% Białorusinów, 3,5% Ukraińców, 2,3% Polaków, ponadto
są tu Niemcy, Żydzi, Litwini i Estończycy. Wzruszające były spotkania
z Rodakami. Wielu kapłanów zna język polski.
Po zwiedzaniu starówki ryskiej udaliśmy się w kierunku Rosji.
Niełatwym problemem było przekraczanie granic. Traciliśmy tu dużo
czasu. Pierwszym większym miastem Rosji na trasie naszego przejazdu
był historyczny Psków. Monumentalne mury miejskie pamiętają czasy
króla Batorego. Rosja kojarzyć mi się będzie z paradoksami wielkiego
ubóstwa i wystawnego bogactwa. Tak było dawniej, tak jest i dzisiaj.
Kapiące od złota i marmurów pałace i cerkwie, i bardzo skromne chutory.
Dziś wille i luksusowe samochody z jednej i ubóstwo kołchozów i kamienic
czynszowych z drugiej strony. Bogactwo pałaców i muzeów z czasów
carskich przyciąga dzisiaj turystów z całego świata. Jest co oglądać.
Dodatkową atrakcją końca czerwca są tzw. białe noce. Słońce schodzi
wówczas tak płytko pod linię horyzontu, że atmosfera rozprasza jeszcze
jego światło. W środku nocy jest tak jasno jak u nas przy mocno zachmurzonym
niebie.
Dwa dni spędziliśmy w Sankt Petersburgu, mieście wybudowanym
przez Piotra Pierwszego w bagnistej delcie Newy, z licznymi kanałami,
wyspami i mostami - także zwodzonymi. Centralnym punktem każdego
dnia pielgrzymowania były Msze św. Pierwszego dnia modliliśmy się
w kościele katolickim Matki Bożej z Lourdes. Kościół ten został wybudowany
na początku XX stulecia przez Francuzów. Z radością patrzyłem, jak
wiele młodych osób uczestniczyło we Mszy św. wieczornej w dzień powszedni.
Drugą Eucharystię celebrowaliśmy we wspólnocie Sióstr Matki Teresy
z Kalkuty. Jest to jeden z piętnastu domów sióstr w Rosji. Dom mieści
się blisko centrum Sankt Petersburga. Służy najuboższym. Mieszkające
tu siostry pochodzą z Indii i dwie z Polski. Rodzice jednej z nich
- siostry Albiny - mieszkają w Goraju w naszej diecezji.
Z historycznych miejsc, jakich "dotykaliśmy" w Sankt Petersburgu,
to przede wszystkim Sobór Isaakijewski. Jeden z największych i zapewne
najbogatszych kościołów świata. Zapewne też i najpiękniejszych. Wybudowany
na początku XIX w. jako budowla klasycystyczna zwieńczona pozłacaną
kopułą. Jej wnętrze zdobią liczne polichromie, pozłacane rzeźby,
marmurowe dekoracje ścian oraz kolumny obkładane lazurytem i malachitem.
Byliśmy też w Twierdzy Pietropawłowskiej, gdzie w cerkwi św. Piotra
i Pawła są groby carów Rosji, także tych ostatnich Romanowów zamordowanych
przez rewolucjonistów. W twierdzy mieścił się też sztab rewolucjonistów
i tam zdaje się urzędował Dzierżyński. Niektóre fragmenty murów obronnych
przypominają twierdzę zamojską, modernizowaną przez Rosjan w XIX
w. Stojący niedaleko Krążownik "Aurora" nie jest już taką "świętością"
jak przed laty. A w ogóle to miasto, z którego pochodzi prezydent
Putin, nadrabia w szybkim tempie zaniedbania lat minionych w renowacji
i konserwacji zabytków. W przyszłym roku świętuje swoje 300-lecie
powstania.
Dech zapiera muzeum Ermitaż, mieszczące się od końca XVIII
w. w Pałacu Zimowym. Chyba nie ma światowego mistrza pędzla, którego
dzieła nie byłoby w tym miejscu. Stając przed obrazami Fra Angelico,
Leonarda da Vinci, Rafaela czy El Greco można doświadczać, że prawdziwa
sztuka niesie w sobie odblask i tajemnicę Piękna Najwyższego. Bogata
kolekcja Rembrandta (25 obrazów), ze wszystkich okresów jego twórczości,
wzrusza w sposób szczególny starotestamentowymi przedstawieniami "
Ofiary Abrahama", "Dawida i Uriasza", "Powrotu syna marnotrawnego"
. Ileż trzeba byłoby czasu, by chociaż chwilkę zatrzymać się przy
każdym dziele.
Radują już prawie wszystkie czynne cerkwie dawnego Leningradu.
Szczególnie tak żywe wiarą i modlitwą, jak Ławra Aleksandra Newskiego,
gdzie zdaje się nieprzerwanie rozbrzmiewać piękny śpiew mnichów.
I gdzie "swiaszczenniki", także katoliccy, traktowani są z szacunkiem.
Ławra ta (czyli klasztor mnichów) była zawsze czynna. Może dlatego,
że obok na cmentarzu znajdują się liczne groby wielkich Rosjan m.in.
Dostojewskiego... Byliśmy też w letniej rezydencji carów w Peterhofie
z przebogatymi wystrojami wnętrz i pięknymi fontannami. Pływaliśmy
statkiem po Newie, podziwiając ilość dawnych pałaców i kamienic.
Biorąca swój początek w Jeziorze Ładoga Newa, nim wpadnie do Zatoki
Fińskiej płynie zaledwie 74 km. Zasilana lodami ma swoją niską temperaturę
nawet latem. Odbijające się w niej letnie słońce wyzwala blask srebra
lub rtęci. Dobrego nastroju pielgrzymów nie popsuły nawet "socjalistyczne"
warunki noclegowe w Akademickim Ośrodku Sanatoryjnym.
Jakże innym klimatem oddychaliśmy w Tallinie, stolicy Estonii.
Tu wszystko wydawało się jakieś bliższe człowiekowi. Bez megalomanii
wielkości i bogactwa. Bardzo przytulna i swojska surowością murów
kaplica Ojców Dominikanów przy parafii świętych Piotra i Pawła. Szeroko
otwarte serce o. Jacka pochodzącego z Torunia. I starówka Tallina
niosąca w sobie kulturę miast hanzeatyckich, z plątaniną kamiennych
uliczek, gotyckim ratuszem i koncertującymi przy nim orkiestrami,
dobrze zachowanymi fortalicjami - niegdyś największymi w basenie
Morza Bałtyckiego. Pełna kawiarenek wychodzących stolikami na ulice.
Z Tallina już tylko krok, a raczej skok przez wodę do Helsinek -
stolicy Finlandii. Nie sposób było pominąć taką okazję, by choć przez
kilka godzin dotknąć ziemi skandynawskiej i zostawić tam błogosławieństwo.
Wybrzeża Zatoki Fińskiej usiane są malutkimi wysepkami z poprzyklejanym
do skalnego podłoża kawałkami zieleni. Piękne, smagane wiatrem i
falami. W Finlandii widoczne są także ślady wielkoruskiego panowania
z XIX w. Jest i Sobór Uspieński i pomnik cara Aleksandra II na Placu
Senackim. Oczywiście nad miastem góruje bielą ścian katedra protestancka,
bo przecież Finlandia, jak i inne kraje skandynawskie, przejęły reformę
luterańską w XVI w. Wrażenie robi wykuta w skale, współczesna świątynia
Temppeliaukio. Przykrywa ją potężna miedziana kopuła w kształcie
spodka, wykonana ze splecionego spiralnie drutu. Szkoda, że nie mieliśmy
okazji spotkać się z biskupem katolickim Helsinek i całej Finlandii.
Jest nim Polak bp Józef Wróbel, profesor KUL w Lublinie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu