Bywają ludzie, którzy chcą mieć koniec bez początku, jutro bez wczoraj, owoc bez drzewa... Zdają się być tak samowystarczalni, że nie widzą i nie chcą znać kogokolwiek, komu mieliby cokolwiek zawdzięczać. Nie tyle zapominają o swoich dobroczyńcach, co nie cierpią ich za to, że przypominają oni - nawet samym swoim istnieniem - o jakiejś zależności, powinności, długu, który wiąże człowieka z człowiekiem. - Nic nikomu nie jestem winien, niczego od nikogo nie potrzebuję, nikt nie ma prawa zobowiązywać mnie do czegokolwiek - to przekonanie coraz większej liczby osób, zupełnie pozbawionych wdzięku wdzięczności.
Kilka przysłów mówiących o tym:
- „Nic nie starzeje się szybciej niż wdzięczność”.
- „Jakież dobrodziejstwo ci uczyniłem, że mnie tak nienawidzisz?”.
- „Prędzej wybaczy ci ktoś podłość, której się wobec ciebie dopuścił, niż dobrodziejstwo, którego od ciebie doznał”.
- „Dlaczego mnie nienawidzisz - przecież nigdy ci nie pomogłem”.
- „Za złe czyny karzą po śmierci, a za dobre - jeszcze za życia”.
- „Żeby dziedziczyć, trzeba dorosnąć do bycia dziedzicem”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Młody słonecznik zadarł głowę do góry i zapatrzył się w słońce, szepcząc: „Jesteś podobne do mnie i jak ja piękne. Nienawidzę ziemi, która zmusza mnie do zwracania ku niej twarzy wieczorami, choć taka jest brzydka. I jeszcze mnie przywiązuje do siebie, upominając się o ziarna, których w sobie nie znoszę. Wypal je we mnie - wtedy uwolnię się od wszystkiego: od korzeni, ziaren, ziemi… Daj mi tylko więcej blasku!”. Słońce ukryło się wtedy za burzową chmurą. „Jakże mogę ci dawać siebie - powiedziało smutno - jeśli ty nic nie chcesz oddać tym, od których wziąłeś wszystko?”. I po chwili słonecznik, zniszczony ulewą, leżał na ziemi, która nie pragnęła jego płatków, tylko choć jednego ziarna, którym przywróciłaby mu życie, zakorzeniając w sobie.
Wdzięczność to śpiew rzeki o powrocie do swojego źródła, by nie zapomnieć, kim jest i dzięki komu. To pieśń o jej dopływach, dzięki którym dociera do morza, by w chmurze zwracać siebie deszczem.
Człowiek zrywający więzy zawdzięczania skazuje siebie na nieznośną lekkość bytu, na niczyjość, nijakość, bezimienność, niemiłość. Miłość bowiem to ponoć WDZIĘCZNOŚĆ BEZ GRANIC ZA WSZYSTKO I ZA NIC.