Reklama

Doktor od cudów

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Lourdes to położone we francuskich Pirenejach sanktuarium słynące z wielu uzdrowień i nawróceń. To zarazem miejsce, do którego Jan Paweł II odbył ostatnią w swoim życiu podróż zagraniczną. Wizyta Ojca Świętego trwała dwa dni: 14 i 15 sierpnia 2004 r.
„Klękając tutaj, przy Grocie Massabielskiej, ze wzruszeniem odczuwam, że dotarłem do kresu mej pielgrzymki” - powiedział Ojciec Święty zaraz po przybyciu do sanktuarium. Potem zapalił świecę i napił się wody ze źródła, które wytrysnęło tutaj sto czterdzieści sześć lat wcześniej.
11 lutego 1858 r. Maryja po raz pierwszy objawiła się czternastoletniej Bernardetcie Soubirous. Po tym widzeniu przyszły następne. 25 lutego Biała Pani pokazała dziewczynce, gdzie ma odgarnąć ziemię, aby wytrysnęła stamtąd woda. „Idźcie pić z tej fontanny i się w niej obmywać” - takie polecenie usłyszała Bernardetta. Cztery lata później objawienia zostały oficjalnie zatwierdzone przez Kościół. Lourdes stało się miejscem pielgrzymek (szczególnie ludzi chorych), a dzień 11 lutego został ogłoszony przez Papieża z Polski Światowym Dniem Chorego.
„Lourdes, nazwane przez Jana Pawła II «świątynią ludzkiego cierpienia», przyjęło w sobotę Papieża, chorego pośród chorych, a czasem bardzo niedomagającego” - donosiło 14 sierpnia 2004 r. Radio France Internationale. Naocznym świadkiem tej pielgrzymki był między innymi doktor Patrick Theillier. Jest on dwunastym z kolei szefem Biura Medycznego w Lourdes od czasu, gdy powołano tę instytucję. To właśnie do Biura Medycznego zgłaszają się chorzy, którzy uważają, że zostali uzdrowieni. Dlatego Patricka Theilliera można nazwać doktorem od cudów.

Przeszło rok po wizycie Jana Pawła II w Lourdes i pół roku po jego śmierci rozmawiam z dr. Patrickiem Theillierem o cudach, Papieżu i jego związku z tym sanktuarium.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Dla niego to było bardzo ważne miejsce, a najlepszym dowodem na to jest fakt, że chciał tu przyjechać przed śmiercią - mówi lekarz. - Pamiętam ten moment, gdy zszedł z papamobile i ukląkł na klęczniku. Wtedy o mało się nie przewrócił. Niektórzy myśleli, że to ze słabości, z choroby, tymczasem wyraźnie wyczuwało się u niego wielkie wzruszenie.

Reklama

- Jan Paweł II spotkał się wtedy z licznie przybyłymi tu chorymi...

- Mogę powiedzieć, że tuż po wyjeździe Ojca Świętego zgłosiła się do Biura Medycznego uzdrowiona kobieta. Pochodzi z Marsylii, jest zamężna i ma dwoje dzieci. Dwadzieścia lat wcześniej uległa poważnemu wypadkowi samochodowemu. Doznała urazu kręgosłupa. Od tego czasu nosiła gorset i średnio co dwa dni miała ciężkie migreny. Przed snem musiała zażywać lekarstwa uśmierzające ból i za każdym razem specjalnie ustawiać poduszkę, aby zminimalizować dolegliwości. Wtedy, w sierpniu, przyjechała do Lourdes. I w chwili, gdy usłyszała Papieża, mówiącego: „Ja Was błogosławię”, poczuła, że choroba ustąpiła. Tego wieczoru po raz pierwszy od dwudziestu lat zasnęła bez lekarstw i bez ustawiania poduszki. 17 sierpnia, czyli dwa dni po wyjeździe Ojca Świętego, przyszła do nas i zgłosiła swoje uzdrowienie. Jestem z nią w kontakcie. Minął rok od tamtego wydarzenia, a ona nadal jest zupełnie zdrowa. W jej życiu wiele się zmieniło. W swoim mieście opiekuje się chorymi w szpitalach. Służy też pomocą chorym w czasie pielgrzymek do Lourdes.

- Od czego zależy, że zdarza się cud?

- W każdym wypadku inicjatywa pochodzi od Boga. To nie wynika ze świętości tego, kto doświadcza cudu. Taki człowiek jest zaskoczony. Nie musi też być osobą wierzącą czy akurat katolikiem. W Lourdes zostało uzdrowionych wielu ateistów, a także muzułmanów. Liczy się wiara ludu Bożego zgromadzonego w tym wyjątkowym miejscu, liczy się modlitwa, liczy się czynna miłość ludzi, którzy pomagają tu innym.

- Mówił Pan o zgromadzeniu ludzi wierzących w sanktuarium. Jan Paweł II często przybywał do sanktuariów, ale też pojawiał się w miejscach, które nie były związane z tradycją religijną. I tam gromadził wokół siebie wielkie rzesze ludzi. Czy to także jest dogodna okazja do tego, aby wydarzył się cud?

- Uzdrowienia mogą dokonywać się wszędzie, gdzie „dwaj lub trzej gromadzą się w imię Jezusa”.

- Jak zdefiniowałby Pan cud?

- Jest to zdarzenie mające związek z Bogiem, który chce dobra ludzi. Potocznie uważamy, że cud to coś niemożliwego, co jednak się wydarza. Przede wszystkim jednak jest to znak od Boga, który działa wśród nas. Uzdrowienie fizyczne to namacalny fakt, ale to tylko część zjawiska nazywanego cudem. Drugą częścią jest znaczenie, jakie mu nadajemy. W słowniku Le Petit Robert czytamy, że „cud jest to fakt nadzwyczajny, w którym rozpoznaje się życzliwą interwencję Bożą i nadaje się jej znaczenie duchowe”.

- Jakie jest zatem to duchowe znaczenie cudu?

- Rzeczywistość cudu zależy przede wszystkim od tego, jak się pojmuje działanie Boga we wszechświecie. Jak wiadomo, są ludzie, którzy kwestionują istnienie Boga (ateiści), lub tacy, którzy w ogóle nie zadają sobie pytania, czy Bóg istnieje (agnostycy). Można wierzyć, że Bóg istnieje, będąc przy tym przekonanym, że pozostaje On całkowicie na zewnątrz naszego świata. W naszej strefie kulturowej Boga traktuje się często jak wielkiego zegarmistrza, który kiedyś nakręcił mechanizm świata i wyłączył się z niego. Tymczasem chrześcijaństwo twierdzi, że jest inaczej. Człowiek jest kochany przez Boga, który będzie czynił wszystko, by okazać swoją miłość do nas, szczególnie przez znaki. Takimi znakami są m.in. cuda.
Często nie dostrzegamy ich, bo wierzymy - szczególnie w naszej rozwiniętej materialnie cywilizacji - że wszystko zależy od tego, czym sami dysponujemy: od naszych sił, zasobności konta, środków materialnych. W ten sposób zatraciliśmy poczucie sacrum, którego np. nie brak Afrykanom. Kiedy spotykam się z nimi na różnych konferencjach, mówią mi, że u nich cudów jest bardzo dużo. „Nawet o nich nie wspominamy - twierdzą - ponieważ ciągle je mamy. Nie mamy lekarstw, którymi dysponuje Zachód, więc modlimy się nad chorym, a on zdrowieje”.

- Jak stwierdzić, co jest cudem, a co nim nie jest?

- Oczywiście, bardzo trudno jest ocenić świadectwo chorego, który twierdzi, że został uzdrowiony. Stykałem się z wieloma takimi osobami. Tu trzeba dużego wyczucia. Widzi się bowiem tę osobę z zewnątrz, a takie wydarzenie dotyczy jej wnętrza. Nawet uzdrowienia - cuda fizyczne - są uzewnętrznieniem czegoś, co dokonało się w głębi człowieka. On doświadcza w sobie bardzo silnego działania Boga. Jest to jakby przejście Boga przez człowieka. Ja osobiście wierzę, że cudowne uzdrowienia są osobistym spotkaniem człowieka z Jezusem, który go wybawia. Takie spotkania mogą być bardzo proste i nie muszą pociągać za sobą nadzwyczajnych zjawisk. Zdarza się jednak, że dochodzi i do zewnętrznego objawienia tej mocy, i wtedy się to widzi.
Warto też zauważyć, że są cuda zwyczajne i nadzwyczajne. Cudem jest już to, że Bóg podtrzymuje świat, cudem jest to, że słońce wstaje codziennie o przewidzianej godzinie, i to, że żyjemy. Tych cudów nie dostrzegamy, bo się do nich przyzwyczailiśmy. Są też cuda nadzwyczajne, które czynią - że się tak wyrażę - więcej hałasu. Ale w każdym wypadku jest to znak od Boga.

- Dlaczego Bóg ich używa?

- Ponieważ chce, abyśmy byli wolni i mogli wybrać. Daje znaki, ale do niczego nie zmusza. Cud nie przymusza nikogo do wiary, może natomiast pomóc tym, którzy są na nią otwarci. Znak jest wskazówką skierowaną do naszej wolności: można go wziąć pod uwagę, ale można go też odrzucić. Tylko od nas zależy, czy go zauważymy, czy też nie.

- Czy wiara w cuda nie trąci trochę wiarą w magię?

- To dwie różne rzeczy. Ten, kto odwołuje się do magii, chce być mistrzem; to on żąda konkretnych rzeczy, i by to uzyskać, chce posługiwać się siłami spoza świata naturalnego. Cud w chrześcijaństwie jest czymś odwrotnym. Otrzymujemy go gratis, bez żadnej zasługi z naszej strony. W magii dominuje pycha człowieka, który się nią posługuje, w cudzie warunkiem jest pokora przyjmującego.

- Czy cuda lub - jak Pan to nazywa - znaki mające związek z Janem Pawłem II uwiarygodniają jego świętość?

- Jedną z cech świętych, którzy jeszcze są na ziemi, jest m.in. to, że przemieniają oni naturę. Bardzo dobrze ilustruje to opowiadanie o św. Franciszku, który obłaskawił wilka z Gubbio. My też czujemy, że będąc blisko osoby pełnej Boga, jesteśmy tym jakoś dotknięci, przemienieni. Możemy powiedzieć, że świętością danej osoby poruszony jest świat wokół niej, nawet przyroda. Taki m.in. jest sens wezwania do świętości - poprzez świętość każdego człowieka odmienia się świat. Można powiedzieć, że świętość przekracza granice określone przez materię i jej prawa, co czasem objawia się przez różne nadzwyczajne doświadczenia.

- Zdarza się, że konkretni ludzie wierzą w moc modlitwy Papieża, jej przypisują kluczowe znaczenie, ale też korzystają ze zwykłej pomocy medycznej. Ktoś miał nowotwór, spotkał się z Papieżem, prosił go o modlitwę, potem zrobiono mu operację i wyzdrowiał: to cud czy nie?

- Medycyna i cud nie znajdują się w opozycji. Bóg działa za pomocą różnych środków. Może posłużyć się pośrednictwem osoby świętej, może też działać przez zwyczajne ludzkie środki. Nie trzeba tego przeciwstawiać.

- Na czym, Pana zdaniem, polegała szczególna skuteczność Jana Pawła II?

- Święci mają różne dary nazywane charyzmatami. Po grecku charisma znaczy łaska, czyli dar Ducha Świętego dla budowania wspólnoty wierzących. Są osoby, którym udzielony jest charyzmat uzdrawiania. Nie jest to metoda czy technika, ale dar. Osobiście nie wydaje mi się, by Jan Paweł II miał charyzmat uzdrawiania. Natomiast niewątpliwie miał dar modlitwy, wstawiania się, pośrednictwa.

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jasna Góra: Motocyklowy Zjazd Gwiaździsty do Częstochowy - po raz dwunasty

2024-04-28 15:17

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Karol Porwich/Niedziela

Na Jasnej Górze odbył się zjazd zorganizowany po raz dwunasty przez Stowarzyszenie Motocyklowy Zjazd Gwiaździsty do Częstochowy. Odwołuje się ono tradycji przedwojennych regionu. To druga grupa, która rozpoczęła w kwietniu sezon w częstochowskim sanktuarium. Zjazd wpisujący się w obchodzoną dziś XVIII Ogólnopolską Niedzielę Modlitw za Kierowców był czasem prośby o wzajemny szacunek na drodze i szczęśliwe powroty do domu dla motocyklistów i wszystkich użytkowników dróg.

W zjeździe uczestniczyli motocykliści z całej Polski. Marta Fawroska-Sroka z Będzina jeździ z mężem. Jak przyznaje, choć na początku odnosiła się z rezerwą do pasji małżonka, dziś nie wyobraża sobie życia bez wspólnych wypraw. - Co roku jeździmy na rozpoczęcie sezonu na Jasną Górę, bo Jasna Góra to nasza duma narodowa. Modlimy się rozpoczynając kolejny etap motocyklowej przygody - wyjaśnia uczestniczka motocyklowego spotkania. Motocyklowa pasja staje się wśród kobiet coraz popularniejsza.

CZYTAJ DALEJ

Św. Joanna Beretta Molla. Każdy mężczyzna marzy o takiej kobiecie

Niedziela Ogólnopolska 52/2004

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Zafascynowała mnie jej postać, gdyż jest świętą na obecne czasy. Kobieta wykształcona, inteligentna, delikatna i stanowcza zarazem, nie pozwalająca sobą poniewierać, umiejąca zatroszczyć się o swoją godność, dbająca o swój wygląd i urodę, a jednocześnie bez krzty próżności.

Żona biznesmena i doktor medycyny, która nie tylko potrafiła malować paznokcie - choć to też istotne, by się podobać - ale umiała stworzyć prawdziwy, pełen miłości dom. W gruncie rzeczy miała czas na wszystko! Jak to czyniła? Ano wszystko układała w świetle Bożych wskazówek zawartych w nauczaniu Ewangelii i Kościoła. Z pewnością zdawała sobie sprawę z tego, że każdy z nas znajduje czas dla tych ludzi lub dla tych wartości, na których mu najbardziej zależy. Jeżeli mi na kimś nie zależy, to nawet wolny weekend będzie za krótki, aby się spotkać i porozmawiać. Jednak gdy na kimś mi zależy, to nawet w dniu wypełnionym pracą czas się znajdzie. Wszystko przecież jest kwestią motywacji. Ona rzeczywiście miała czas na wszystko, a przede wszystkim dla Boga i swoich najbliższych.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Węgrzyniak: trwać w Chrystusie - to nasze zadanie

2024-04-28 15:22

[ TEMATY ]

ks. Wojciech Węgrzyniak

Karol Porwich/Niedziela

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Ks. Wojciech Węgrzyniak

My jesteśmy jak latorośle. Jezus jest winnym krzewem. I to tak naprawdę On dzięki swojemu słowu nas oczyszcza. Jego Ojciec robi wszystko, żeby ta winorośl funkcjonowała jak najlepiej, a naszym zadaniem, jedynym zadaniem w tej Ewangelii, to jest po prostu trwać w Chrystusie - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Piątej Niedzieli Wielkanocnej 28 kwietnia.

Ks. Wojciech Węgrzyniak zaznacza, że „od czasu do czasu zastanawiamy się, co jest najważniejsze, cośmy powinni przede wszystkim w życiu robić”. Biblista wskazuje, że odpowiedź znajduje się w dzisiejszej Ewangelii. „Przede wszystkim powinniśmy trwać w Chrystusie” - mówi.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję