Tuskowe billboardy
Jacek Kurski poinformował opinię publiczną, że PZU wspierało w kampanii prezydenckiej Donalda Tuska, odsprzedając jego komitetowi wyborczemu sporą liczbę billboardów na rynku wtórnym za śmieszne pieniądze. Tuskowcy odpierają zarzuty, informując, że plakatów wcale nie było tak dużo, a wrażenie większości Polaków, którzy w sierpniu ubiegłego roku nie wiedzieli jak uciec przed przenikliwym okiem Tuska z plakatu, było zwykłym omamem.
Człowiek z zasadami
Donald Tusk brzydzi się ponoć takim sposobem uprawiania polityki i dlatego na konferencji prasowej na całą Polskę ogłosił, że to prawdopodobnie Lech Kaczyński jest wplątany w aferę billboardową. Dowody? A kto by się nimi przejmował. Najważniejsze, że mówi to „człowiek z zasadami”. (To cytat z billboardu Tuska).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zomowiec, ale nie człowiek honoru
Gazeta Wyborcza w swym lokalnym dodatku w Katowicach (21 czerwca) burzy się, że zastępcą komendanta wojewódzkiego policji jest były zomowiec, który brał udział w pacyfikacji kopalni „Wujek”. To rzeczywiście skandal. Domyślamy się jednak, że gdyby ów były milicjant dostał od szefa Wyborczej tytuł „człowieka honoru” tak jak jego zwierzchnik gen. Czesław Kiszczak, to nawet gorsza rysa w życiorysie by nie przeszkadzała.
Pęd ku odpowiedzialności
Reklama
Andrzej Lepper chce ponosić brzemię odpowiedzialności i żąda więcej stanowisk dla swoich partyjnych kolegów w rządzie, administracji i gdzie tam jeszcze (Dziennik, 21 czerwca). Do ponoszenia odpowiedzialności przed sądami nie było mu tak spieszno.
Science fiction, czyli bujanie w obłokach
PSL rozpoczął kampanię samorządową, a jego prezes Waldemar Pawlak naprężył muskuły i obwieścił, że liczy na dwucyfrowy wynik w wyborach. (Dziennik, 21 czerwca). To już nie jest zwykły optymizm. To science fiction, a po naszemu - bujanie w obłokach.
Wstyd
Czego postkomuniści nie zrobią dla kasy? Chyba nie ma takich rzeczy. Eurodeputowana SLD Lidia Geringer de Oedenberg zgodziła się za pięć tysięcy euro poopluwać Polskę i swój naród na zagranicznej imprezie. Dziennikarze Faktu (19 czerwca) wpuścili ją w maliny i zaproponowali udział w rzekomej konferencji, na której miałaby wygłosić wykład o nietolerancji w Polsce. Europoseł łyknęła bajer i zaczęła się nawet przygotowywać. Wszystko na nic. Nie będzie ani konferencji, ani kasy. Został tylko wstyd.
(pr)