Reklama

Człowiek w drewniakach

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rozumiem go. Gdy rozebrali nas do naga i wpędzili do szczelnie zamkniętych piwnic, byliśmy ogłuszeni zaistniałą sytuacją. Gołe ściany, żadnego sprzętu, tylko nad nami - niby kłębowisko wężów - sploty żelaznych rur, o nierozpoznawalnym przeznaczeniu. Co będzie? Nie wiedzieliśmy jeszcze, że będzie to, co zechce uczynić z zewnątrz kaprys niewidzialnego esesmana. Pokręci w lewo? Szczelność płyt okiennych, takich jak w bunkrach przeciwgazowych, zapewniała, że wkrótce krematorium będzie mocno dymiło. Pokręci w prawo? Poleci woda.
Pokręcił w prawo. Woda parzyła do obłędu. Nie było się gdzie schować. Jak to przeżyliśmy, nie wiem. Wiem tylko, że po poniżających oględzinach i poklepywaniach bawiących się nami blokowych, wypuszczono nas z hadesu upokorzenia, ale niczego ze swoich rzeczy, już tam na płytach, nie znaleźliśmy. Ustawieni w równym szeregu otrzymaliśmy obozową koszulę, kalesony i drewniaki.
Dostałem dwa, równe sobie, tzn. jeden lewy i drugi też lewy. Biada, gdyby ktoś odważył się reklamować. Odtąd trudny był każdy krok na ziemi. A raczej nie na ziemi, lecz na sterczących kamieniach. W kamieniołomach Mauthausen ich nie brakowało. Na kwarantannie jednak bryły z odpadów nie były układane równo, ale jak łoże madejowe - wbite w ziemię byle jak, tak że ustać (godzinami!) na baczność nie było można, a co dopiero chodzić. A jeszcze wykonywać "ćwiczenia"! W takich chodakach każdy krok stanowił wielką udrękę, i nie wyliczając innych plag, jedno tylko stąpnięcie wiele kosztowało.
Dlatego też rozumiem pewnego studenta, który chciał być aktorem. Podążał jednak do zakładów Solvay, wiedział zatem co to znaczy "chodzić w drewniakach". W kamieniołomach na Zakrzówku poznał, czym jest "bycie robotnikiem". W tym czasie nawiązał znajomość z innym pracownikiem, z całkiem innej branży, krawcem Janem Tyranowskim. Spod tej "igiełki" wyszedł haft nowego rzędu, bo odsłaniający sens chodzenia nawet i "w drewniakach". Chodzenia nie dla siebie, ale dla innych. Zrodziło się powołanie kapłańskie.
Temu powołaniu pozostał wierny aż po dziś. Miliony widziały, ile go to kosztuje, by tylko zwykły krok zrobić. Potrafi zrezygnować z windy, specjalnie pod ołtarz czy pod samolot budowanej, by ramię w ramię kroczyć z człowiekiem. Jednoczyć się na ziemskim poziomie z osamotnionym, załamanym, oszukanym przez system, bezrobotnym czy bezdomnym, jednoczyć się na poziomie Ołtarza, który trzeba konsekrować, dla którego trzeba świątynie budować, gdzie należy wołać nie tylko "wysłuchaj", ale też i "przebacz!", gdzie można znaleźć miejsce nawrócenia i pokuty. Tam tylko można znaleźć odpuszczenie grzechów, przez co każdy nawrócony odzyskuje utraconą godność człowieka. Odtąd każdy krok, który się zaczął "w drewniakach", daje możność podniesienia "robaka ludzkiego" z ziemi i postawienia go na nogach z podniesioną głową. Sakrament pojednania ratuje coś, co jest ważne i dla wierzących, i dla niewierzących: godność człowieka.
"Duch Święty - mówił Jan Paweł II 17 sierpnia br. - pozwala nam przekonać świat o grzechu i otworzyć serca ku nawróceniu". Więc posłuchajmy wreszcie, otwórzmy serca i oczy na nasz narodowy grzech: marazm polityczny. Od roku 1985 w kolejnych wyborach absencja wynosiła 57%, 48%, 66%, 54%, przeciętnie 56%. To nie frekwencja, absencja! A teraz lamentując, gorzkie owoce zjadamy, nie widząc winy tych, którzy nie docenili zdobytej przez solidarność wolności. A na to przyjechał człowiek w drewniakach po raz dziewiąty, "żeby zobaczyć, jak rodacy potrafią zagospodarować odzyskaną przez Solidarność wolność".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozważania na niedzielę: gasnący antychryst

2024-04-26 11:28

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

W odcinku odkryjemy historię tragicznego życia i upadku Friedricha Nietzschego, filozofa, który ogłosił "śmierć Boga", a swoje życie zakończył w samotności i obłędzie, nazywając siebie "biednym Chrystusem

Chcę Ci pokazać , jak życiowe wybory i niewiedza mogą prowadzić do zgubnych konsekwencji, tak jak w przypadku Danniego Simpsona, który nie zdając sobie sprawy z wartości swojego rzadkiego rewolweru, zdecydował się na desperacki napad na bank. A przecież mógł żyć inaczej, gdyby tylko znał wartość tego, co posiadał. Przyłącz się do naszej rozmowy, gdzie zagłębimy się w znaczenie trwania w jedności z Jezusem, jak winna latorość z krzewem, i zobaczymy, jak te duchowe związki wpływają na nasze życie, nasze wybory i naszą przyszłość.

CZYTAJ DALEJ

Pro-life. Pro-love. Rodzina na medal

[ TEMATY ]

rodzina

Rycerze Kolumba

prolife

p. Maciej Maziarka

Może nawet nie nazwalibyśmy się wyłącznie pro-life, a bardziej pro-love. To, co św. Jan Paweł II nazywał cywilizacją życia i miłości. Rodzina, która ma korzenie w Bogu, który jest Miłością, jest Siłą dla dzisiejszego świata, dla naszych małych wspólnot, ale i dla całego narodu – mówią państwo Angelika i Michał Steciakowie – Międzynarodowa Rodzina Roku Rycerzy Kolumba, rodzice dwojga adoptowanych dzieci.

Agata Kowalska: Międzynarodowa Rodzina Roku Rycerzy Kolumba – to brzmi dumnie. W jakich okolicznościach zostali Państwo uhonorowani nagrodą? Kto może otrzymać takie wyróżnienie?

CZYTAJ DALEJ

Papież jedzie na Biennale w Wenecji – Watykan i sztuka współczesna

2024-04-27 11:06

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

Jutro papież papież Franciszek odwiedzi Wenecję. Okazją jest trwająca tam 60. Międzynarodowa Wystawa Sztuki - Biennale w Wenecji. Ojciec Święty odwiedzi Pawilon Stolicy Apostolskiej, który w tym roku znajduje się w więzieniu dla kobiet, a prezentowana w nim wystawa nosi tytuł - "Moimi oczami". Wizyta papieża potrwa około pięciu godzin obejmując między innymi Mszę św. na Placu św. Marka. Planowana jest również prywatna wizyta w bazylice św. Marka. Jak się podkreśla, papieska wizyta będzie "kamieniem milowym w stosunku Watykanu do sztuki współczesnej".

Zapraszając Włocha Maurizio Cattelana do pawilonu Watykanu na 60. Biennale Sztuki w Wenecji, Kościół katolicki pokazuje, że jest otwarty na niespodzianki. Cattelan zyskał rozgłos w mediach w 1999 roku, prezentując swoją instalację naturalistycznie przedstawiającą papieża Jana Pawła II przygniecionego wielkim meteorytem i szkło rozsypane na czerwonym dywanie, które pochodzi z dziury wybitej przez meteoryt w szklanym suficie. Budzące kontrowersje dzieło Cattelana było wystawione również w Warszawie, na jubileuszowej wystawie z okazji 100-lecia Zachęty w grudniu 2000 r. „Dziewiąta godzina” - tak zatytułowano dzieło, nawiązując do godziny śmierci Jezusa - została wówczas uznana za prowokacyjną, a nawet obraźliwą. Ale można ją również interpretować inaczej: Jako pytanie o przypadek i przeznaczenie, śmierć i odkupienie. I z tym motywem pasowałby nawet do watykańskiej kolekcji sztuki nowoczesnej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję