Napięcia między tronem i świątynią pojawiały się w historii ludzkości chyba od zawsze. I pewnie tak już będzie do końca. Ludzie bowiem zawsze będą mieć zakusy przekraczania swoich kompetencji - niezależnie, czy ich powołaniem jest służba przy ołtarzu Eucharystii i Słowa Bożego, czy też zostali obdarowani władzą polityczną albo gospodarczą. Z historii wiemy jednak, że ani cezaropapizm, ani papocezaryzm nie wychodził Kościołowi na dobre.
W Ziemi Świętej, w czasach Jezusa, konflikt między ołtarzem i tronem był dodatkowo spotęgowany faktem, że kultura religijna rzymskich władców diametralnie różniła się od tej, która wyrastała ze Starego Testamentu. Rzymianie byli poganami i nie mieli zahamowań, by na sztandarach, na monetach i w świątyniach umieszczać podobizny ludzi i zwierząt. Mało tego, cezar był nazywany "boskim", stąd umieszczanie jego podobizny wiązało się z jakąś formą kultu. Tymczasem Żydzi byli zobowiązani przestrzegać zakazu czynienia i posiadania jakichkolwiek podobizn ludzi i zwierząt. Dotyczyło to również wizerunków umieszczanych na monetach. Wspomniane motywy religijne przeplatały się z ambicjami politycznymi zmierzającymi do odrzucenia rzymskiego panowania.
Faryzeusze, chcąc sprowokować Jezusa do konfliktu z Rzymem, chwytali się często nieuczciwych metod. Dopuścili się nawet złamania Prawa, którego obrońcami się mienili. Przynieśli monetę podatkową - choć pobożny Żyd nie powinien brać jej do ręki, ponieważ odciśnięto na niej wizerunek i napis cezara. Cezar był przecież gwarantem wartości swoich monet. Dla Żyda jednak taka moneta była formą bałwochwalstwa. Dlatego odpowiedź Jezusa: "Oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga" - trzeba rozumieć bardziej w kategoriach religijnych niż ekonomiczno-fiskalnych. Jezus nie zakwestionował podatków na rzecz władzy świeckiej, ale jeszcze mocniej przypomniał zobowiązania człowieka wobec Boga.
Bogu należy bowiem oddać to, co należy do Niego. A cóż należy do Boga? Można powiedzieć, że wszystko. To prawda. Zdaje się jednak, że Jezus miał na myśli coś bardzo konkretnego: jak na monecie widać podobiznę cezara, tak każdy człowiek nosi w sobie podobieństwo do Boga. Co więcej: człowiek jest jedynym obrazem Boga, uczynionym Jego ręką. I podobnie jak cezar gwarantował wartość swoich monet, na których była jego podobizna, tak Bóg przez swoją miłość jest gwarantem naszej wartości i godności. Potwierdził to, gdy zechciał nas wykupić nie srebrem czy złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa.
Oddać Bogu to, co do Niego należy - znaczy oddać Mu siebie samego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu