Reklama

Madonna towarzysząca

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W moim pokoju od zawsze wisiał obrazek Matki Bożej. Nigdy nie zastanawiałam się dlaczego. Było tak, gdy byłam mała. Gdy przeprowadzaliśmy się z rodzicami, od wujka misjonarza dostałam prosty, ale jakże urzekający obrazek Matki Bożej Brzemiennej z Guadalupe. Gdy przygotowywałam wywiad z jedną z podhalańskich malarek i ona ofiarowała mi namalowany przez siebie obrazek Maryi. Kiedy wyjechałam na studia, znajomy ksiądz podarował mi ikonkę Matki Bożej Częstochowskiej, która zawisła nad moim łóżkiem na stancji. Gdy wyszłam za mąż, w prezencie ślubnym również otrzymaliśmy z mężem wizerunek Madonny. Toteż gdy niedawno ktoś poprosił mnie o refleksję na temat Różańca, moje myśli skoncentrowały się właśnie na wizerunku Matki Bożej. Dopiero teraz odkryłam, jak Maryja w tych różnych obrazach towarzyszyła mi przez całe moje życie. Poprzez te symboliczne maryjne prezenty Matka Boża, wydaje się, podążała tam, gdzie ja. Z przeróżnych wizerunków spoglądała na moje życie, na moją naukę, pracę. Milczała, a jednak była ze mną...

Różaniec - modlitwa ściśle związana z osobą Maryi była dla mnie czymś tak prostym, że aż... trudnym. Nie potrafiłam modlić się na różańcu w skupieniu. Moje myśli zawsze krążyły gdzieś wokół trosk i problemów codzienności, a usta bezwiednie powtarzały „zdrowaśki”. Nieraz kilkakrotnie rozpoczynałam modlitwę, bo po krótkim czasie nie wiedziałam już, które „Zdrowaś Maryjo” odmawiam, gubiłam się w rozważaniu poszczególnych tajemnic.
Różaniec nadal jest dla mnie szkołą wytrwałości, skupienia, medytacji. Wciąż nie mogę jeszcze powiedzieć, że umiem rozważać jego tajemnice albo że robię to dobrze. Wciąż uczę się tej szczególnej modlitwy.
Kiedy spróbowałam podsumować moją wiedzę na temat modlitwy różańcowej, odnalazłam w pamięci kilka różnych myśli, refleksji zasłyszanych na rekolekcjach, podczas kazania w kościele czy przeczytanych. Może przydadzą się one komuś tak jak mnie.

Na różańcu modlimy się słowami Pisma Świętego. Wraz z archaniołem Gabrielem i ze św. Elżbietą pozdrawiamy Maryję i wielbimy Boga w Jego zamyśle, że Matkę Zbawiciela uczynił naszą Matką. W modlitwie różańcowej Maryja modli się wraz z nami. Nawet jeśli nasz duch słabnie, Maryja wspiera nas swoją modlitwą. Pewien ksiądz opowiadał o przypadku osoby opętanej, która nie potrafiła modlić się słowami „Ojcze nasz”, mogła się jednak modlić słowami „Zdrowaś Maryjo”. Maryja modliła się wraz z nią. Św. Ojciec Pio mawiał, że Różaniec jest skuteczną bronią przed zakusami złego ducha. Zachęcał, by nie rozstawać się z tą modlitwą, by zaczynać nią dzień, aby szatan nie miał do nas dostępu. Jeden z księży zauważył, że Różaniec jest jak mantra, tyle że „po katolicku”. Nie wprowadza nas ona w trans, nie powoduje, że przestajemy myśleć. Wręcz przeciwnie! Poprzez powtarzanie tego samego tekstu wchodzimy niejako w głąb rozważanych przez nas tajemnic. Wraz z Maryją towarzyszymy Jezusowi w najważniejszych wydarzeniach Jego życia. Wiele osób praktykuje odmawianie „Zdrowaś Maryjo”, gdy słyszy samochód na sygnale - karetkę, straż pożarną, radiowóz. Ten nieraz dramatyczny moment ratowania życia powierza Maryi, która rozumie ludzkie problemy - wstawiła się wszak nawet za nowożeńcami w Kanie Galilejskiej, gdy znaleźli się w potrzebie, to na Jej prośbę Jezus uczynił pierwszy cud. Różaniec - modlitwą serca. Podczas rekolekcji o modlitwie prowadzący je kapłan zwrócił uwagę, że gdy często modlimy się jakąś modlitwą, staje się ona dla nas niejako przyzwyczajeniem, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Nieraz więc medytujemy tajemnice Różańca, innym razem jednak modlimy się nim, aktywnie uczestnicząc w codziennych zajęciach. Nasze serce „przesuwa” paciorki różańca, żyjemy modlitwą, uświęcając to, co robimy, naszą codzienność. Na koniec - moje osobiste wspomnienie. Kilka lat temu zmarł mój Dziadzio. Przez kilka lat chorował i w ostatnich miesiącach życia nie poznawał już nikogo z rodziny. Jednak nawet w takim stanie modlił się wraz z Babcią na różańcu. Pamiętam, jak nieraz cały dzień szeptał: „...teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen”. Zmarł dzień po uroczystości Matki Bożej Gromnicznej - Patronki Dobrej Śmierci.

Różaniec, szczególnie w miesiącach maryjnych - maju, sierpniu, październiku, jest dla mnie wyzwaniem i zaproszeniem, by podjąć trud skupienia, zorganizowania sobie czasu tak, żeby starczyło go także na osobistą modlitwę... w towarzystwie Maryi...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Cisco podpisał apel o etykę AI: Watykan bardzo zadowolony

2024-04-24 17:21

[ TEMATY ]

sztuczna inteligencja

Adobe Stock

"Jesteśmy bardzo zadowoleni, że Cisco dołączyło do Apelu Rzymskiego, ponieważ jest to firma, która odgrywa kluczową rolę jako partner technologiczny we wprowadzaniu i wdrażaniu sztucznej inteligencji (AI)". Tymi słowami arcybiskup Vincenzo Paglia, przewodniczący Papieskiej Akademii Życia i Fundacji RenAIssance, skomentował akces Cisco.

Chuck Robbins, dyrektor generalny Cisco System Inc. podpisał w środę w obecności arcybiskupa Vincenzo Paglii tzw. rzymskie wezwanie do etyki AI. Cisco System Inc. to amerykańska firma z branży telekomunikacyjnej, znana przede wszystkim ze swoich routerów i przełączników - niezbędnych elementów podczas korzystania z Internetu.

CZYTAJ DALEJ

Co nam w duszy gra

2024-04-24 15:28

Mateusz Góra

    W parafii Matki Bożej Częstochowskiej na osiedlu Szklane Domy w Krakowie można było posłuchać koncertu muzyki gospel.

    Koncert był zwieńczeniem weekendowych warsztatów, podczas których uczestnicy doskonalili lub nawet poznawali tę muzykę. Warsztaty gospelowe to już tradycja od 10 lat. Organizowane są przez Młodzieżowy Dom Kultury Fort 49 „Krzesławice” w Krakowie. Ich charakterystycznym znakiem jest to, że są to warsztaty międzypokoleniowe, w których biorą udział dzieci, młodzież, a także dorośli i seniorzy. – Muzyka gospel mówi o wewnętrznych przeżyciach związanych z naszą wiara. Znajdziemy w niej szeroki wachlarz gatunków muzycznych, z których gospel chętnie czerpie. Poza tym aspektem muzycznym, najważniejszą warstwą muzyki gospel jest warstwa duchowa. W naszych warsztatach biorą udział amatorzy, którzy z jednej strony mogą zrozumieć swoje niedoskonałości w śpiewaniu, a jednocześnie przeżyć duchowo coś wyjątkowego, czego zawodowcy mogą już nie doznawać, ponieważ w ich śpiew wkrada się rutyna – mówi Szymon Markiewicz, organizator i koordynator warsztatów. W tym roku uczestników szkolił Norris Garner ze Stanów Zjednoczonych – kompozytor i dyrygent muzyki gospel.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję