Reklama

Audiencja Generalna, 14 stycznia 2009

Chrystus Głową Kościoła

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Drodzy Bracia i Siostry!

Wśród Listów św. Pawła dwa z nich: do Kolosan i do Efezjan można w jakimś sensie uznać za bliźniacze. W istocie bowiem i w jednym, i w drugim są sformułowania, które znajdujemy tylko w nich i - jak obliczono - ponad jedną trzecią słów z Listu do Kolosan znaleźć można w Liście do Efezjan. Jeśli np. u Kolosan mamy dosłowne wezwanie: „Napominajcie samych siebie przez psalmy, hymny, pieśni pełne ducha, pod wpływem łaski śpiewając Bogu w waszych sercach” (Kol 3, 16), to u Efezjan zaleca się również przemawianie „do siebie wzajemnie w psalmach i hymnach, i pieśniach pełnych ducha, śpiewając i wysławiając Pana w waszych sercach” (Ef 5, 19). Możemy podjąć rozważanie nad tymi słowami: serce ma śpiewać i tym samym także głos, w psalmach i hymnach, aby wejść w tradycję modlitwy całego Kościoła Starego i Nowego Testamentu; w ten sposób uczymy się być ze sobą i pośród siebie, i z Bogiem. W obu tych Listach znajdujemy swoisty „kodeks domowy”, niewystępujący w pozostałych Listach św. Pawła, tzn. zestaw zaleceń skierowanych do mężów i żon, do rodziców i dzieci, do panów i niewolników (por. Kol 3, 18-4,1 i Ef 5, 22 - 6, 9).
Jeszcze istotniejsze jest odkrycie, że tylko w tych dwóch Listach mamy świadectwo tytułu „głowa” - „kefalé”, przyznanego Jezusowi Chrystusowi. Tytuł ten zaś używany jest na dwóch płaszczyznach. W pierwszym znaczeniu Chrystus pojmowany jest jako głowa Kościoła (por. Kol 2, 18-19 i Ef 4, 15-16). Oznacza to dwie rzeczy: przede wszystkim, że rządzi On, przewodzi i jest odpowiedzialny za wspólnotę chrześcijańską jako jej przewodnik i Pan (por. Kol 1, 18: „On jest Głową Ciała - Kościoła”); z kolei drugim znaczeniem jest to, że jest On głową, która ożywia i porusza wszystkie członki ciała (albowiem, według Kol 2,19, trzeba trzymać się „mocno Głowy - [Tego], z którego całe Ciało, zaopatrywane i utrzymywane w całości (...) rośnie Bożym wzrostem”): to znaczy jest nie tylko Tym, który kieruje, lecz Tym, który organicznie połączony jest z nami, od którego płynie też siła prawego postępowania.
W obu przypadkach Kościół uważany jest za podlegający Chrystusowi, zarówno jeśli chodzi o postępowanie według Jego najwyższego kierownictwa - przykazań - jak i w odniesieniu do zbierania promieniujących od Niego życiodajnych wpływów. Przykazania Jego to nie tylko słowa, rozkazy, ale siły żywotne, które od Niego pochodzą i pomagają nam.
Myśl ta jest w szczególny sposób rozwinięta w Liście do Efezjan, gdzie nawet urzędy Kościoła, zamiast mieć odniesienie do Ducha Świętego (jak w 1 Kor 12), przyznawane są przez Chrystusa Zmartwychwstałego: to On „ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami” (Ef 4, 11). I to z Niego „całe Ciało - zespalane i utrzymywane w łączności dzięki całej więzi umacniającej każdy z członków stosownie do jego miary - przyczynia sobie wzrostu dla budowania siebie w miłości” (4, 16). Chrystus bowiem cały zmierza do tego, „aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany” (Ef 5, 27). W ten sposób mówi nam, że siłą, dzięki której buduje Kościół, którą prowadzi Kościół, za pomocą której nadaje również Kościołowi właściwy kierunek, jest właśnie Jego miłość.
A zatem pierwszym znaczeniem jest Chrystus Głowa Kościoła: zarówno gdy chodzi o kierowanie, jak o inspirację i organiczne ożywienie na mocy Jego miłości. Z kolei w drugim znaczeniu Chrystus uważany jest nie tylko za głowę Kościoła, ale i za głowę potęg niebieskich i całego wszechświata. Tak więc w Liście do Kolosan czytamy, że Chrystus „po rozbrojeniu Zwierzchności i Władz, jawnie wystawił [je] na widowisko, powiódłszy je dzięki Niemu w triumfie” (Kol 2, 15). Analogicznie List do Efezjan stwierdza, że przez Jego zmartwychwstanie Bóg posadził Chrystusa „ponad wszelką Zwierzchnością i Władzą, i Mocą, i Panowaniem, i ponad wszelkim innym imieniem wzywanym nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym” (Ef 1, 21). W tych słowach oba Listy przynoszą nam przesłanie wysoce pozytywne i owocne. To mianowicie: Chrystus nie musi obawiać się żadnego ewentualnego rywala, ponieważ jest ponad jakąkolwiek formą władzy, która zakładałaby upokorzenie człowieka. Tylko On nas „umiłował i samego siebie wydał za nas” (Ef 5, 2). Dlatego jeżeli jesteśmy zjednoczeni z Chrystusem, nie powinniśmy obawiać się żadnego nieprzyjaciela ani jakiejkolwiek przeciwności; oznacza to natomiast, że musimy się Go mocno trzymać, nie rozluźniając objęcia!
Dla świata pogańskiego, który wierzył w świat pełen duchów, w dużej części niebezpiecznych, przed którymi należało się bronić, przepowiadanie, że Chrystus był jedynym zwycięzcą i że kto był z Chrystusem, nie musiał lękać się nikogo, jawiło się jako prawdziwe wyzwolenie. To samo dotyczy również dzisiejszego pogaństwa, ponieważ także obecni zwolennicy podobnych ideologii widzą świat pełen groźnych mocy. Trzeba im głosić, że Chrystus jest zwycięzcą, tak iż ten, kto jest z Chrystusem, kto pozostaje z Nim w jedności, nie musi obawiać się niczego i nikogo. Wydaje mi się, że jest to ważne także dla nas, którzy musimy nauczyć się stawiać czoło wszelkim lękom, gdyż On jest ponad wszelkie panowanie, jest prawdziwym Panem świata.
Cały wszechświat jest Mu poddany i do Niego dąży jako do swej głowy. Głośne są słowa z Listu do Efezjan, które mówią o planie Bożym, „aby wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako Głowie: to, co w niebiosach, i to, co na ziemi” (Ef 1, 10). Podobnie w Liście do Kolosan czytamy, że „w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne” (Kol 1, 16) i że „przez krew swego krzyża pojednał wszystko ze sobą, i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach” (por. Kol 1, 20). Nie ma zatem z jednej strony wielkiego świata materialnego, a z drugiej - tej niewielkiej rzeczywistości historii naszej ziemi, świata osób: wszystko jest jednym w Chrystusie. On jest głową kosmosu; także kosmos został stworzony przez Niego, jest stworzony dla nas, jako że jesteśmy z Nim zjednoczeni. Jest to racjonalna i personalistyczna wizja wszechświata. I rzekłbym, że nie można było stworzyć wizji bardziej uniwersalistycznej, a należy ona tylko do Chrystusa Zmartwychwstałego. Chrystus jest Pankratorem, któremu podlegają wszystkie rzeczy: myśl biegnie właśnie ku Chrystusowi Pankratorowi, który wypełnia sklepienie kościołów bizantyńskich, przedstawianemu czasem, gdy siedzi w górze nad całym światem czy wręcz na tęczy, aby ukazać Jego równość z samym Bogiem, po którego siedzi prawicy (por. Ef 1, 20; Kol 3, 1), a więc ukazana jest również Jego niezrównana rola przewodnika losów ludzkich.
Taka wizja zrozumiała jest tylko z punktu widzenia Kościoła, nie w tym sensie, aby chciał on zawładnąć niezasłużenie tym, co mu się nie należy, lecz w innym, dwojakim znaczeniu: zarówno dlatego, że Kościół uznaje, iż w jakiejś mierze Chrystus większy jest od niego, gdyż Jego panowanie przekracza także jego granice, jak i dlatego, że tylko Kościół określany jest jako Ciało Chrystusa, a nie kosmos. Wszystko to oznacza, że musimy pozytywnie podchodzić do rzeczywistości ziemskich, Chrystus bowiem zjednoczył je na nowo w sobie, a jednocześnie musimy żyć w pełni naszą specyficzną tożsamością kościelną, która jest najbardziej jednorodna z tożsamością samego Chrystusa.
Znajdujemy również specyficzną koncepcję, która jest typowa dla obu tych Listów, a jest to pojęcie „tajemnicy”. Raz mowa jest o „tajemnicy woli Boga” (por. Ef 1,9), kiedy indziej zaś o „tajemnicy Chrystusa” (Ef 3, 4; Kol 4, 3), czy wręcz o „tajemnicy Boga, to jest Chrystusa. W Nim wszystkie skarby mądrości i wiedzy są ukryte” (Kol 2, 3). Oznacza ona nieprzenikniony plan Boga odnośnie do losów człowieka, narodów i świata. W tych słowach oba Listy mówią nam, że to w Chrystusie znajduje się wypełnienie tej tajemnicy. Jeśli jesteśmy z Chrystusem, nawet jeżeli nie możemy intelektualnie ogarnąć wszystkiego, wiemy, że jesteśmy w jądrze „tajemnicy” i na drodze prawdy. To On w swojej całości, a nie tylko w jakimś aspekcie swej osoby czy w pewnym okresie swego istnienia, niesie ze sobą niezgłębiony Boży plan zbawienia. W Nim przybiera kształt to, co nazwane zostało „wieloraką w przejawach mądrością Boga” (por. Ef 3, 10), w Nim bowiem „mieszka cała Pełnia: Bóstwo, na sposób ciała” (Kol 2, 9). Od tego momentu zatem nie można myśleć i oddawać czci woli Boga, Jego suwerennym zaleceniom, bez osobistej konfrontacji z Chrystusem we własnej osobie, w której owa „tajemnica” ucieleśnia się i może być postrzegana w dotykalny sposób. W ten sposób dochodzimy do kontemplacji „niezgłębionego bogactwa Chrystusa” (por. Ef 3, 8), które przerasta rozumienie ludzkie. Nie znaczy to, by Bóg nie pozostawił śladów swego przejścia, gdyż sam Chrystus jest śladem Boga, Jego największym śladem; zdajemy sobie jednak sprawę, „czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość” tej tajemnicy, która przewyższa „wszelką wiedzę” (Ef 3, 18-19). Zwykłe kategorie intelektualne okazują się tu niewystarczające i uznawszy, że wiele rzeczy przerasta nasze możliwości umysłowe, należy zdać się na pokorną i radosną kontemplację nie tylko umysłem, ale i sercem. Zresztą Ojcowie Kościoła mówią nam, że miłość pojmuje więcej niż sam rozum.
Ostatnie słowo należy powiedzieć o wspomnianej już wcześniej koncepcji dotyczącej Kościoła jako oblubienicy Chrystusa. W Drugim Liście do Koryntian Paweł Apostoł porównał wspólnotę chrześcijańską do zaślubionej oblubienicy, pisząc tak: „Jestem bowiem o was zazdrosny Boską zazdrością. Poślubiłem was przecież jednemu mężowi, by was przedstawić Chrystusowi jako czystą dziewicę” (2 Kor 11, 2). List do Efezjan rozwija ten obraz, wyjaśniając, że Kościół jest nie tylko obiecaną, ale rzeczywistą oblubienicą Chrystusa. On, by tak rzec, zdobył ją i uczynił to za cenę swego życia: jak mówi tekst, „wydał za niego samego siebie” (Ef 5, 25). Czy może być jakiś dowód miłości większy od tego? A nawet więcej, zatroszczył się On o jej urodę: nie tylko tę, otrzymaną już na chrzcie, ale też o tę, która ma wzrastać z każdym dniem dzięki nienagannemu życiu, „bez skazy czy zmarszczki” w jej postawie moralnej (por. Ef 5, 26-27). Stąd tylko jeden krok do powszechnego doświadczenia małżeństwa chrześcijańskiego; co więcej, nie bardzo nawet jest jasne, co jest dla autora Listu początkowym punktem odniesienia: czy jest nim relacja Chrystus - Kościół, w której świetle należy myśleć o związku mężczyzny i kobiety, czy też doświadczenie związku małżeńskiego, w którego świetle należy myśleć o relacji Chrystusa i Kościoła. Oba jednak aspekty oświetlają się wzajemnie: uczymy się, czym jest małżeństwo w świetle wspólnoty Chrystusa i Kościoła, i uczymy się, jak Chrystus łączy się z nami, mając na myśli tajemnicę małżeństwa. W każdym razie nasz List sytuuje się jakby w pół drogi między prorokiem Ozeaszem, który ukazywał związek między Bogiem a Jego ludem w kategoriach dokonanych już zaślubin (por. Oz 2, 4.16.21) a Wizjonerem z Apokalipsy, który zapowiadał eschatologiczne spotkanie Kościoła i Baranka jako radosne i doskonałe zaślubiny (por. Ap 19, 7-9; 21,9).
Można by wiele jeszcze mówić, wydaje mi się jednak, że z tego, co już powiedzieliśmy, można zrozumieć, iż oba te Listy są wielką katechezą, z której możemy się nauczyć nie tylko, jak być dobrymi chrześcijanami, ale również jak stać się rzeczywiście ludźmi. Jeżeli zaczynamy rozumieć, że kosmos jest odbiciem Chrystusa - uczymy się naszego prawidłowego stosunku do kosmosu, ze wszystkimi problemami zachowania kosmosu. Uczymy się widzieć go rozumem, ale rozumem powodowanym miłością, oraz z pokorą i szacunkiem, które pozwalają postępować w sposób prawy. I jeśli myślimy, że Kościół jest ciałem Chrystusa, że Chrystus wydał za niego samego siebie, uczymy się, jak żyć z Chrystusem wzajemną miłością, miłością, która jednoczy nas z Bogiem i która pozwala nam widzieć w drugim obraz Chrystusa - samego Chrystusa. Prośmy Pana, aby pomógł nam podjąć głęboką medytację Pisma Świętego, Jego słowa, byśmy w ten sposób nauczyli się żyć rzeczywiście dobrze.

Z oryginału włoskiego tłumaczył o. Jan Pach OSPPE

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Ocena: +2 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Meksyk: 18 pielgrzymów zginęło w wypadku autobusu

2024-04-29 11:17

[ TEMATY ]

Meksyk

Adobe Stock

Co najmniej 18 osób zginęło , a 12 zostało rannych w wypadku autobusu 28 kwietnia w Meksyku. Według lokalnych mediów większość ofiar, to pielgrzymi z Guanajuato, którzy udawali się na pielgrzymkę do sanktuarium w Chalma.

Po bazylice Matki Bożej z Guadalupe w Mieście Meksyk, Chalma jest najczęściej odwiedzanym miejscem pielgrzymkowym w kraju. Każdego roku pielgrzymuje tam ok. dwóch milionów ludzi, aby oddać cześć ukrzyżowanemu "Czarnemu Chrystusowi".

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

RPA: zastrzelono kolejnego kapłana

2024-04-30 13:10

[ TEMATY ]

morderstwo

RPA

Unsplash/pixabay.com

Biskupi Republiki Południowej Afryki potępili zabójstwo katolickiego księdza w stolicy kraju - Pretorii. Ks. Paul Tatu ze Zgromadzenia Najświętszych Stygmatów, który został zastrzelony, był byłym wieloletnim rzecznikiem prasowym Konferencji Episkopatu RPA. Jego przewodniczący, biskup Sithembele Sipuka, wezwał w poniedziałek rząd kraju do podjęcia "natychmiastowych i skutecznych środków" w celu ochrony ludności.

Kilka tygodni temu inny ksiądz został zastrzelony w kościele w mieście Tzaneen na północy kraju. "Ważne jest, aby podkreślić, że śmierć ks. Paula Tatu nie jest odosobnionym incydentem, ale szokującym przykładem upadku bezpieczeństwa i moralności, którego doświadczamy w RPA" - powiedział bp Sipuka. Morderstwa niewinnych ludzi stały się "pandemią".

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję