Reklama

Kościół

"Odkrywamy prawdę" - tygodniki katolickie reagują na medialne zarzuty krycia pedofilii przez Jana Pawła II

Nie możemy pozostać obojętni wobec oskarżania św. Jana Pawła II o to, że nie reagował na nadużycia seksualne w Kościele katolickim. Zarzuty te nie są poparte żadnymi wiarygodnymi dowodami. To pomówienia niewytrzymujące konfrontacji z faktami - piszą redaktorzy naczelni trzech tygodników katolickich ukazujących się w Polsce. Ich stanowisko zostało opublikowane we wspólnej wkładce wraz z tekstami innych autorów. Inicjatywę zaprezentowano w czwartek podczas konferencji prasowej pt. "Odkrywamy prawdę o stosunku Jana Pawła II do nadużyć seksualnych duchownych", zorganizowanej przez tygodniki "Gość Niedzielny", "Niedziela" i "Idziemy".

[ TEMATY ]

konferencja

PAP/Rafał Guz

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

POBIERZ DODATEK W WERSJI PDF JAN PAWEŁ II ODKRYWAMY PRAWDĘ

POSŁUCHAJ CAŁEJ KONFERENCJI

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W siedzibie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w Warszawie członkowie redakcji katolickich czasopism przedstawili wspólne stanowisko na temat obrony Jana Pawła przed medialnymi zarzutami, jakoby w trakcie swojego pontyfikatu nie reagował on na doniesienia o przestępstwach seksualnych duchownych na całym świecie. Ukazała się wspólna wkładka tematyczna tygodników poświęcona temu zagadnieniu. Składają się na nią artykuły, których autorzy bronią papieża-Polaka i pokazują, że stawiane mu zarzuty są bezpodstawne.

Prowadzący spotkanie Krzysztof Ziemiecpoinformował, że zorganizowano je, żeby zakomunikować prawdę.

- Niektórzy powiedzą: odkryć prawdę, dla niektórych rzeczywiście jest ona dopiero odkrywana, inną ją znają i znali od dłuższego czasu. Ale ponieważ w naszej przestrzeni medialnej, publicznej pojawia się w ostatnich czasach bardzo wiele różnego rodzaju informacji mylnych, błędnych, krzywdzących, czasami ordynarnie sfabrykowanych, postanowiliśmy w jakiś sposób zaznaczyć, że są ludzie, którzy uważają, że jest zupełnie inaczej - dodał dziennikarz TVP.

redakcja

Jak dodał, jest to potrzebne szczególnie w trosce o ludzi młodszego pokolenia, które nie miało okazji poznać Jana Pawła II, gdyż urodziło się po jego śmierci i dorastało bez niego. - Tym ludziom dziś bardzo łatwo wmówić czy zakomunikować różne rzeczy, często mocno fałszywe, zmanipulowane - mówił Ziemiec.

Reklama

Ks. Leszek Gęsiak

- Chcielibyśmy powiedzieć, jak było naprawdę, jaki Jan Paweł II był naprawdę, co zrobił a czego ewentualnie nie mógł zrobić. To rodzaj odpowiedzi na falę różnego rodzaju informacji, które są albo sfabrykowane, albo zmanipulowane, mające na celu osłabienie myśli i osoby Jana Pawła II i poniekąd też polskiego Kościoła, bo jest on dziś jeszcze jedną z bardzo silnych opok związanych z polskim Kościołem. (...) A że żyjemy w czasach postprawdy to ta odpowiedź będzie próbą odparcia tych wszystkich informacji. Osiemnaście lat, niecałe jedno pokolenie, minęło zaledwie od śmierci Jana Pawła II, wtedy go opłakiwaliśmy, a dziś musimy bronić prawdy o nim. To dla mnie rzecz niebywała, ale może tak musiało być" - dodał.

Bogumił Łoziński, zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, przypomniał, że w przestrzeni publicznej w ostatnich latach pojawia się coraz więcej publikacji, reportaży, książek stawiających Janowi Pawłowi II różne zarzuty.

- Ostatnio jest to nurt, który zarzuca mu, że tolerował pedofilię, wiedział o pedofilach, ale nic nie zrobił. Dlatego grupa dziennikarzy z różnych redakcji katolickich, ale nie tylko, zbulwersowana tymi atakami, które nie są poparte żadnymi poważnymi dowodami, postanowiła odpowiedzieć - powiedział.

Jak stwierdził, wobec tych ataków można zachować wyniosłe milczenie, dając do zrozumienia, że "Jan Paweł II świętym był i koniec", ale podjąć polemikę z tymi zarzutami. - Dlatego, że jeżeli w przestrzeni publicznej nie będzie reakcji na kłamstwo, wtedy to kłamstwo będzie funkcjonowało. Postanowiliśmy zareagować różnymi inicjatywami - powiedział, informując, że wkładka "Jan Paweł II. Odkrywamy prawdę" ukazująca się w czwartek w wersjach papierowych i w internecie, jest pierwszą z tychże inicjatyw, a będą też kolejne.

Reklama

Łoziński sprecyzował, że teksty składające się na wkładkę podejmują z zarzutami w szerszym kontekście cywilizacyjnym i historycznym. - Jeśli ktoś mówi, że Jan Paweł II spotkał się z księdzem, który okazał się pedofilem i koniec, i to jest zarzut, to nie da się tego wytłumaczyć bez kontekstu, który temu towarzyszy. Jeśli się popatrzy na metodologię tych ataków, organizację promocji książek, wywiady w mediach, to dzieje się tak z powodu tego, co Jan Paweł II głosił. Jeśli zdyskredytuje się osobę Jana Pawła II to i jego nauczanie będzie podważone, nie będzie miało mocy - argumentował redaktor "GN", dodając, że taka taktyka wpisuje się w szerszy spór cywilizacyjny, jaki obecnie się toczy wobec takich kwestii jak obrona życia, koncepcja wolności i rodziny.

Jak podkreślił Bogumił Łoziński, nie ma żadnego twardego dowodu procesowego na to, że Jan Paweł II krył lub przyzwalał na pedofilię. Są jedynie różne domysły czy zestawienia. Tymczasem analiza postępowania papieża i watykańskich kongregacji odpowiedzialnych za procedowanie tych kwestii pokazuje, że te zarzuty są niewiarygodne, nie mają mocnych podstaw.

Ks. Leszek Gęsiak

Jak dodał, jeśli w przestrzeni medialnej pojawią się nowe zarzuty, nazwiska i przypadki, to "będziemy to analizować i pokazywać, jak to naprawdę wyglądało".

Przypomniał też, że stosunek Jana Pawła II do kwestii przestępstw seksualnych popełnianych przez duchownych ewoluował. Papież w pierwszym okresie, gdy te sprawy zaczęły wychodzić na jaw, wierzył księżom, uważał, że odpieranie zarzutów jest wiarygodne. - Później przychodzi okres, gdy okazywało się jednak, że ci, którzy byli pedofilami, kłamali. Wtedy Jan Paweł II zleca poszczególnym episkopatom zajmowanie się tymi przypadkami. Okazuje się, że to też nie wystarcza. Przykładem jest episkopat Stanów Zjednoczonych, gdzie w sprawie kard. McCarricka go oszukano. Dlatego pojawia się następny szczebel: Jan Paweł II wszystkie sprawy pedofilii kieruje do Kongregacji Nauki Wiary. To są konkretne kroki podejmowane w okresie około 10 lat. W 2001 r. papież wydaje list apostolski "Sacramentorum sanctitatis tutela", który jest krokiem milowym szczegółowego postępowania. Potem pojawiły się inne szczegółowe instrukcje, które podejmował już Benedykt XVI - wyjaśnił red. Łoziński.

Reklama

Dodał, że także w osobistych wystąpieniach Jana Pawła II widać ewolucję stosunku do tych spraw. - Od bronienia księży, [mówienia], że są to próby ataku, poprzez przyznanie tej winy, a w końcu, już w 2002 r., Jan Paweł II przechodzi na pozycję obrony ofiar. To także jest istotny proces dojrzewania, pokazujący, że ta ewolucja była i nie jest tak, że od razu można było zająć się tymi sprawami w taki sposób, jak na to pozwalają dziś wyśrubowane i opracowane normy - powiedział zastępca redaktora naczelnego "Gościa Niedzielnego".

Weronika Kostrzewa, publicystka Radia Plus, opisała zjawisko wyśmiewania i szyderstw z Jana Pawła II, jakie funkcjonują wśród najmłodszych pokoleń Polaków i są rozpowszechniane szczególnie w internecie. Stwierdziła, że nie wszystkie humorystyczne przekazy w sieci o papieżu należy krytykować, ale na pewno warto rozmawiać z ich twórcami. Zjawisko "szydery" w postaci memów czy filmików na Tik-Toku może być jednak niepokojące, gdyż przyczynia się do infantylizacji postrzegania całego Kościoła, a przecież jest i powinien on być miejscem duchowego wzrastania do nowych powołań. Brak obrony Jana Pawła II może spowodować, że zaniknie poważne zgłębianie jego nauczania.

Dziennikarka ubolewała, że Kościół też niestety przyczynia się do takiej infantylizacji postaci papieża-Polaka, czego przykładem są m.in. nieudane jego pomniki czy zachęty duchownych, aby młodzi uczcili pamięć o papieżu, przebierając się na żółto, czyli w kolorze papieskim. Tymczasem najlepiej jest pokazywać konkretne świadectwa ludzi, w których życiu Jan Paweł II odegrał istotną rolę, historie nawrócenia w zetknięciu z jego nauczaniem czy spotkaniem. Takie narracje można zbudować m.in. na przekazie międzypokoleniowym, rodzinnym, obejmującym dziadki i wnuków. Zadanie animowania takich inicjatyw spoczywa m.in. na katechetach, którzy powinni być dobrze merytorycznie przygotowani na popularne wśród młodzieży próby obśmiewania papieża.

Reklama

Barbara Stefańska, sekretarz redakcji „Idziemy”, wskazała z kolei, że zarzuty stawianie w mediach mają na celu podważenie świętości Jana Pawła II. - Wydaje się to niebywałe po 20 latach od jego śmierci. Pamiętam, że panowało wtedy powszechne przekonanie, że jest święty, pojawiały się hasła i okrzyki "Santo subito". A teraz pojawiają się pomysły dekanonizacji. Takie coś jak dekanonizacja zresztą nie istnieje. Żaden święty nie był nigdy dekanonizowany, chociaż mamy w Kościele cały katalog świętych, którzy w swoim życiu popełniali błędy - mówiła. - Błąd tkwi w tym, że uznaliśmy, iż Jan Paweł II był nieomylny we wszystkich sprawach. Jest nieomylność papieska zawężona do spraw wiary i moralności ogłaszanych ex cathedra, ale nie dotyczy np. nominacji czy decyzji organizacyjnych lub administracyjnych.

Mariusz Książek, dyrektor generalny Tygodnika „Niedziela” poinformował, że decyzja o stworzeniu wspólnej publikacji podyktowana była m.in. tym, że odbiorcami katolickich czasopism są polskie parafie, których w całym kraju jest ponad 10,5 tys. Tygodniki te są tam zatem bardzo mocno obecne, a drukowane w nich treści, bez względu na dominujące już dziś media elektroniczne, mają wciąż walor wiarygodności. - Mamy od czytelników sygnały, pytania i oczekiwania co do pisma. Redaktorzy naczelni wsłuchują się w te głosy, próbując na to odpowiedzieć - powiedział. Przyznał, że wspólna wkładka to także inicjatywa świeckich czytelników a same tygodniki zdecydowały się na nią, choć na co dzień ze sobą konkurują. Jak dodał, to już trzecia taka współpraca, po wspólnej wkładce na temat in vitro (2009) i kwestii finansowania Kościoła (2012).

Reklama

Nakład wkładka, razem z partnerem publikacji, tygodnikiem "Wsieci", liczy w wersji papierowej 300 tys. egzemplarzy. O inicjatywie informują także inne media katolickie, których, jak powiedział Mariusz Książek, jest w kraju prawie 60. Jak poinformował, wkrótce uruchomiona zostanie także domena w celu udostępnienia czytelnikom platformy pisemnego poparcia dla świętości Jana Pawła II.

Wkładkę tygodników katolickich otwiera wspólny wstęp redaktorów naczelnych "Niedzieli", "Gościa Niedzielnego" i "Idziemy". "Nie możemy pozostać obojętni wobec oskarżania św. Jana Pawła II o to, że nie reagował na nadużycia seksualne w Kościele katolickim. Zarzuty te nie są poparte żadnymi wiarygodnymi dowodami; są opiniami czy wręcz pomówieniami niewytrzymującymi konfrontacji z faktami" - piszą ks. Jarosław Grabowski, ks. Adam Pawlaszczyk i ks. Henryk Zieliński.

Jak wyjaśniają, publikacja trzech tygodników katolickich, w której realizację włączyli się też inni dziennikarze i inne redakcje, jest odpowiedzią na te oskarżenia. "Ukazujemy problem z wielu perspektyw, nie uciekając od trudnych zagadnień. Wskazujemy niewiarygodność zarzutów, ich ahistoryczność oraz kontekst cywilizacyjny, a także działania papieża Polaka zmierzające do oczyszczenia Kościoła. Kreślimy również duchową sylwetkę Karola Wojtyły. Jesteśmy przekonani, że tak szerokie podejście do tematu potwierdzi bezpodstawność oskarżeń i pozwoli czytelnikom zrozumieć intencje, jakie za nimi stoją" - czytamy we wspólnym stanowisku redakcji.

W tekście "Dlaczego Jan Paweł II jest atakowany" publicysta "Niedzieli" Grzegorz Polak, autor wielu książek poświęconych pontyfikatowi papieża Polaka stwierdza - cytując oświadczenie Rady Stałej Episkopatu Polski - że przyczyną medialnego ataku na jego osobę i pontyfikat jest m.in. nastawienie wobec jego nauczania, wyrażonego chociażby w encyklikach "Redemptor hominis" i "Veritatis splendor", a także wobec głoszonej przez niego teologii ciała, „co nie odpowiada współczesnym ideologiom propagującym hedonizm, relatywizm i nihilizm moralny”. Pretekst do ogromnego ataku na osobę papieża stanowi to, że jego nauczanie „staje w poprzek tego, co jest subiektywizmem i relatywizmem”.

Reklama

Jan Paweł II był i jest atakowany przez środowiska proaborcyjne i feministyczne właśnie za bezkompromisową obronę życia. Ma również wrogów w „zorganizowanym sprzysiężeniu”, które obejmuje - jak pisał sam papież - „instytucje międzynarodowe, fundacje i stowarzyszenia, które prowadzą programową walkę o legalizację i rozpowszechnienie aborcji na świecie” (n. 59). Do tego należy dodać przemysł farmaceutyczny, gdyż – jak zauważa papież – inwestuje on ogromne fundusze w produkcję środków, które pozwalają na zabicie dziecka w łonie matki. Red. Polak konkluduje też, że nauczanie papieża pozostanie zawsze niewygodne dla ideologii niezgodnych z chrześcijańską antropologią.

Bogumił Łoziński w tekście "Oskarżenia bez pokrycia" przytacza dwa przykłady, na których zbudowano medialne przekonanie o tym, że Jan Paweł II rzekomo wiedział o przestępstwach seksualnych dokonywanych przez duchownych, ale nie podjął żadnych kroków, aby temu przeciwdziałać. Pierwszym jest przypadek Marciala Maciela Degollado z Meksyku, założyciela zgromadzenia Legionistów Chrystusa, który przez dziesięciolecia molestował seksualnie dzieci i seminarzystów.

"Oskarżyciele Jana Pawła II twierdzą, że papież musiał wiedzieć o zbrodniach Maciela, a mimo to go nie ukarał, a wręcz krył. Aby udowodnić swoje tezy, zestawiają ze sobą różne wydarzenia, które pasują do ich wersji, nie mając jednak żadnych dowodów na ich poparcie. Rozpowszechniają jedynie tendencyjne interpretacje czy wręcz insynuacje" - pisze Łoziński.

Reklama

Drugim jest przypadek kard. Theodore’a McCarricka, który przez dziesięciolecia wykorzystywał seminarzystów i nieletnich chłopców. Janowi Pawłowi II zarzuca się, że mianował go metropolitą waszyngtońskim, mimo że wiedział o jego przestępstwach. Jego historię przytacza w swojej książce "Bielmo" Marcin Gutowski, dziennikarz TVN24.

"Wysłuchuje opowieści osób skrzywdzonych przez McCarricka, które opowiadają o swojej traumie. To wywołuje współczucie, co jest zrozumiałe, bo przecież niewątpliwie doznały potwornej krzywdy, tyle że odpowiedzialność za tę krzywdę jest przenoszona ze sprawcy na Jana Pawła II" - analizuje red. Łoziński.

Na zakończenie swojego tekstu podkreśla: "Trudność w obronie Jana Pawła II wynika ze znanego mechanizmu, że łatwiej jest rzucić oskarżenie, niż się przed nim bronić, gdyż odparcie zarzutów zawsze wymaga obszernych wyjaśnień. Jednak nie można nieprawdy i insynuacji pozostawić bez odpowiedzi. Aby prawda zwyciężyła, musi być ukazywana".

Z kolei Grzegorz Górny w tekście "Pułapka ahistoryczności" podkreśla, że dziś wiele mediów, zwłaszcza lewicowo-liberalnych, krytykuje Jana Pawła II za jego stosunek do pedofilii wśród duchownych. Publicyści podejmujący ten temat, opowiadając o wydarzeniach sprzed kilkudziesięciu lub nawet kilkunastu lat, najczęściej popełniają błąd ahistoryzmu, interpretując fakty i zjawiska w oderwaniu od ich ówczesnego kontekstu historycznego. "Rzutują naszą obecną wiedzę, świadomość i wrażliwość na czasy minione, tak jakby nie różniły się one niczym od teraźniejszości. A przecież jeszcze w latach 70. i 80. XX w. pedofilia była tolerowana i zachwalana w środowiskach europejskiej lewicy" - argumentuje Górny, pokazując, że jeszcze w latach 70. środowiska intelektualnej lewicy we Francji czy Niemczech promowały ideę legalnej pedofilii.

Reklama

W odróżnieniu od wspomnianych osobistości życia publicznego - pisze red. Górny - Jan Paweł II w ocenie tego typu zjawisk miał inne zdanie i był zawsze pryncypialny. Podejmował w tych sprawach kroki, w miarę jak wychodziły na jaw kolejne nadużycia i ujawniała się ich skala. Początkowo też Jan Paweł II liczył, że poszczególne episkopaty same poradzą sobie ze skandalami pedofilskimi. Gdy okazało się, że to nie działa, a skala zjawiska jest większa, niż przypuszczano, zaczął podejmować kolejne działania. Ich zwieńczeniem było stworzenie systemowego mechanizmu zwalczania pedofilii na poziomie Watykanu.

Zbiorową publikację katolickich tygodników uzupełniają teksty Mileny Kindziuk (UKSW), ks. prof. Dariusza Kowalczyka SJ ("Idziemy"), ks. Sławomira Odera (postulator w procesie kanonizacyjnym Jana Pawła II) i Bronisława Wildsteina.

2023-01-27 10:57

Ocena: +9 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Konferencja: Polska między mesjanizmem, a pragmatyzmem

[ TEMATY ]

Łódź

konferencja

Ks. Paweł Kłys

„Polska między mesjanizmem, a pragmatyzmem” to tytuł XIII ogólnopolskiej konferencji, która odbyła się w sobotę 19 października w auli Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi. Organizatorem konferencji było Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy – odział w Łodzi.

– Dzisiejsza konferencja – mówi ks. dr Roman Piwowarczyk - to dwubiegunowe spojrzenie na relacje panujące w przestrzeni publicznej. Spojrzenie na sferę duchową - religijną i na bardziej ziemską – materialną. Zaproszeni prelegenci prezentują temat dzisiejszej konferencji na różny sposób, aby przybliżyć słuchaczom swoje spojrzenie i przekonać ich do swojej tezy. Mam nadzieję, że podczas konferencji dojdziemy do jakiejś postawy optymistycznej niosącej pokój czy jakąś nadzieję w tym świecie, który jest nieco wzburzony zarówno w aspekcie religijnym, kulturowym jak i społecznym.– dodaje organizator.

CZYTAJ DALEJ

Św. Wojciech, Biskup, Męczennik - Patron Polski

Niedziela podlaska 16/2002

Obok Matki Bożej Królowej Polski i św. Stanisława, św. Wojciech jest patronem Polski oraz patronem archidiecezji gnieźnieńskiej, gdańskiej i warmińskiej; diecezji elbląskiej i koszalińsko-kołobrzeskiej. Jego wizerunek widnieje również w herbach miast. W Gnieźnie, co roku, w uroczystość św. Wojciecha zbiera się cały Episkopat Polski.

Urodził się ok. 956 r. w czeskich Libicach. Ojciec jego, Sławnik, był głową możnego rodu, panującego wówczas w Niemczech. Matka św. Wojciecha, Strzyżewska, pochodziła z nie mniej znakomitej rodziny. Wojciech był przedostatnim z siedmiu synów. Ks. Piotr Skarga w Żywotach Świętych tak opisuje małego Wojciecha: "Będąc niemowlęciem gdy zachorował, żałość niemałą rodzicom uczynił, którzy pragnąc zdrowia jego, P. Bogu go poślubili, woląc raczej żywym go między sługami kościelnymi widząc, niż na śmierć jego patrzeć. Gdy zanieśli na pół umarłego do ołtarza Przeczystej Matki Bożej, prosząc, aby ona na służbę Synowi Swemu nowego a maluczkiego sługę zaleciła, a zdrowie mu do tego zjednała, wnet dzieciątko ozdrowiało". Był to zwyczaj upraszania u Pana Boga zdrowia dla dziecka, z zobowiązaniem oddania go na służbę Bożą.

Św. Wojciech kształcił się w Magdeburgu pod opieką tamtejszego arcybiskupa Adalbertusa. Ku jego czci przyjął w czasie bierzmowania imię Adalbertus i pod nim znany jest w średniowiecznej literaturze łacińskiej oraz na Zachodzie. Z Magdeburga jako dwudziestopięcioletni subdiakon wrócił do Czech, przyjął pozostałe święcenia, 3 czerwca 983 r. otrzymał pastorał, a pod koniec tego miesiąca został konsekrowany na drugiego biskupa Pragi.

Wbrew przyjętemu zwyczajowi nie objął diecezji w paradzie, ale boso. Skromne dobra biskupie dzielił na utrzymanie budynków i sprzętu kościelnego, na ubogich i więźniów, których sam odwiedzał. Szczególnie dużo uwagi poświęcił sprawie wykupu niewolników - chrześcijan. Po kilku latach, rozdał wszystko, co posiadał i udał się do Rzymu. Za radą papieża Jana XV wstąpił do klasztoru benedyktynów. Tu zaznał spokoju wewnętrznego, oddając się żarliwej modlitwie.

Przychylając się do prośby papieża, wiosną 992 r. wrócił do Pragi i zajął się sprawami kościelnymi w Czechach. Ale stosunki wewnętrzne się zaostrzyły, a zatarg z księciem Bolesławem II zmusił go do powtórnego opuszczenia kraju. Znowu wrócił do Włoch, gdzie zaczął snuć plany działalności misyjnej. Jego celem misyjnym była Polska. Tu podsunięto mu myśl o pogańskich Prusach, nękających granice Bolesława Chrobrego.

W porozumieniu z Księciem popłynął łodzią do Gdańska, stamtąd zaś morzem w kierunku ujścia Pregoły. Towarzyszem tej podróży był prezbiter Benedykt Bogusz i brat Radzim Gaudent. Od początku spotkał się z wrogością, a kiedy mimo to próbował rozpocząć pracę misyjną, został zabity przez pogańskiego kapłana. Zabito go strzałami z łuku, odcięto mu głowę i wbito na żerdź. Cudem uratowali się jego dwaj towarzysze, którzy zdali w Gnieźnie relację o męczeńskiej śmierci św. Wojciecha. Bolesław Chrobry wykupił jego ciało i pochował z należytymi honorami. Zginął w wieku 40 lat.

Św. Wojciech jest współpatronem Polski, której wedle legendy miał także dać jej pierwszy hymn Bogurodzica Dziewica. Po dziś dzień śpiewa się go uroczyście w katedrze gnieźnieńskiej. W 999 r. papież Sylwester II wpisał go w poczet świętych. Staraniem Bolesława Chrobrego, papież utworzył w Gnieźnie metropolię, której patronem został św. Wojciech. Około 1127 r. powstały słynne "drzwi gnieźnieńskie", na których zostało utrwalonych rzeźbą w spiżu 18 scen z życia św. Wojciecha. W 1928 r. na prośbę ówczesnego Prymasa Polski - Augusta Kardynała Hlonda, relikwie z Rzymu przeniesiono do skarbca katedry gnieźnieńskiej. W 1980 r. diecezja warmińska otrzymała, ufundowany przez ówczesnego biskupa warmińskiego Józefa Glempa, relikwiarz św. Wojciecha.

W diecezji drohiczyńskiej jest także kościół pod wezwaniem św. Wojciecha w Skibniewie (dekanat sterdyński), gdzie proboszczem jest obecnie ks. Franciszek Szulak. 4 kwietnia 1997 r. do tej parafii sprowadzono z Gniezna relikwie św. Wojciecha. 20 kwietnia tegoż roku odbyły się w parafii diecezjalne obchody tysiąclecia śmierci św. Wojciecha.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję