Reklama

z notatnika kapłana

Kazania

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Do mojej parafii przyszedł nowy ksiądz. Tuż po święceniach. Zastąpił kolegę, z którym pracowałem trzy lata. W „grafiku” przypadły mu kazania w niedzielę. W sobotę po 19.00 pyta mnie, czy nie powiedziałbym jutro kazania dla dzieci, bo on nie ma doświadczenia. Trafiło mnie z lekka. - Słuchaj - mówię - do kazania trzeba się przygotować. Godzina, dwie, a nawet trzy - to za mało!
To prawda, do kazania trzeba się przygotować, i to solidnie. Z kilku względów. Przede wszystkim dlatego, że jest to jeden z podstawowych elementów posługi kapłańskiej i chcąc być jej wiernym, nie można przyjmować postawy: „A coś się tam zawsze powie”. Coś się powie na pewno, ale z porównywalnym stopniem pewności - nic wartościowego. Po drugie - do kazania trzeba się przygotować z szacunku dla ludzi, którzy do kościoła przychodzą, aby się pomodlić i spotkać z Panem Bogiem, w czym słowa kazania powinny pomóc, a nie zaszkodzić. Wreszcie, skoro tak narzekamy, że mamy coraz mniej kontaktu z wiernymi, coraz mniej okazji, aby o czymś przypomnieć, dać do myślenia, powiedzieć o tym, z czym przeciętny człowiek nie ma zupełnie kontaktu na co dzień, bo telewizja tego nie oferuje, a w Internecie trzeba mocno pokopać, aby się tego doszukać, to grzechem śmiertelnym jest zaprzepaszczenie tej jednej z coraz mniej licznych okazji.
Kazania dla dzieci są dla mnie osobiście najtrudniejsze. Nie wiadomo, czym w trakcie człowiek zostanie zaskoczony. Choć opowiadają o wpadkach kaznodziejów - często niezawinionych - legendy, to dopóki człowiek nie doświadczy tego na własnej skórze, nie uwierzy. Mnie to się zdarzyło. Kazanie dotyczyło postaci św. Mateusza, apostoła, ewangelisty, a wcześniej celnika (mało wdzięczne zajęcie wtedy, a poniekąd także i dziś). Pytanie, jakie zadałem dzieciom, było proste i oczywiste: Co robi celnik? Nie wziąłem, niestety, pod uwagę aktualnego kontekstu. Polska w tych właśnie dniach żyła aferą korupcyjną w jednym z urzędów celnych. Pewnie dorośli rozmawiali o tym w domach, pomstując przy okazji na aferzystów. Odpowiedź jednego z maluchów nie wybiegała poza aktualny kontekst: „Celnik bierze łapówki” - odpowiedział chłopiec z przekonaniem i najzupełniej poważnie. Kościół buchnął śmiechem, a ja starałem się złagodzić to niesprawiedliwe wobec większości funkcjonariuszy celnych oskarżenie, choć sam nie mogłem wytrzymać ze śmiechu. Generalnie sytuacja komiczna, a kazanie z takim balastem raczej spalone.
Intuicja podpowiada, że do dzieci należy mówić zrozumiale. Posługiwać się aparatem pojęciowym, który jest znany nawet pięciolatkowi. To też nie jest proste. I nie myślę tu tylko o tym, że człowiek na co dzień używa trochę bardziej skomplikowanego języka, ale także o innych względach. Jak na przykład mówić o ojcu, kiedy spora część dzieci takiego doświadczenia nie ma, bo nie zna ojca albo jeżeli go zna, to z niezbyt dobrej strony? Problem jest, i to poważny. Przynajmniej dla mnie.
Wątpliwości budzi też długość kazania. Wydaje się, że kazania bardzo długie odeszły już do lamusa. Może tu i ówdzie spotka się kaznodzieję, który mówi pół godziny i dłużej. Jednak bardzo trudno jest samym słowem utrzymać tak długo uwagę słuchającego. Ludzie wolą krótsze formy. Widać to po gazetach, programach radiowych i telewizyjnych, a w filmie ten efekt osiąga się szybkością montażu. Jeden z synodów diecezjalnych w Polsce zadekretował długość kazań. Sam jestem ciekaw, jak przestrzeganie tego prawa wygląda w praktyce.
Raczej nie zdarza mi się mówić kazań dłużej niż 10 minut. Nie tylko zresztą z powodu odbiorców, ale i ze względu na siebie. Trudem jest przygotowanie się do kazania 10-minutowego i kiedy osiągnę to ostatnie „Amen”, jestem autentycznie szczęśliwy. Przy 20-minutowych byłoby jeszcze trudniej. A wpadki? Pewnie się zdarzają, choć myślę, że nie takie jak jednemu z kaznodziejów, który głosząc kazania pasyjne, komentował scenę zaparcia się św. Piotra. Słuchacze w napięciu czekali na rozwój sytuacji. Chwila była podniosła, słowa kwieciste, a kaznodzieja pomału doszedł do momentu płaczu św. Piotra: „I wyszedł Piotr, i zapłakał kogut, i zapiał Piotr” - rzekł w uniesieniu. Ludzie w ławkach zaczęli się z lekka uśmiechać. Zauważywszy to, kaznodzieja sprostował: „To było inaczej. Piotr piał, a kogut płakał”. Śmiech już był znacznie głośniejszy. A speszony kaznodzieja zakończył niczym Salomon: „No w każdym razie jeden piał, a drugi płakał”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

#PodcastUmajony (odcinek 19.): Strzelaj. Nie spudłujesz

2024-05-18 19:30

[ TEMATY ]

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

Co zrobić, żeby w ciągu dnia dusza nie zemdlała z głodu? Czy modlitwa może być jak proca? I co to właściwie ma wspólnego z przekąską i przystawką? Zapraszamy na dziewiętnasty odcinek „Podcastu umajonego” ks. Tomasza Podlewskiego o maryjnej modlitwie aktami strzelistymi.

CZYTAJ DALEJ

Święty od trudnych spraw

Nie ma tygodnia, żeby na Marianki, do Wieczernika, nie trafiło świadectwo cudu lub łaski za sprawą św. Stanisława Papczyńskiego

Ten list do sanktuarium św. Stanisława Papczyńskiego na Marianki w Górze Kalwarii nadszedł z jednej z okolicznych miejscowości. Autorem był kompozytor i zarazem organista w jednej z parafii. Załączył dwie pieśni ku czci św. Stanisława, jako wotum dziękczynne za uzdrowienie żony. Oto, gdy dowiedzieli się, że jeden z guzów wykrytych u żony jest złośliwy, od razu została skierowana na operację. „Rozpoczęły się modlitwy. Nasze rodziny, zaprzyjaźnieni ludzie i ja osobiście polecałem zdrowie żony nowemu świętemu, o. Papczyńskiemu. Nowemu, a przecież staremu, bo znam go od dzieciństwa, pochodzę z parafii mariańskiej” – napisał w świadectwie.

CZYTAJ DALEJ

Nowe wino

2024-05-19 11:10

Magdalena Lewandowska

Kościół NMP na Piasku wypełnił się wiernymi modlącymi się o dary Ducha Świętego i dobre owoce rozpoczynającego się synodu diecezjalnego.

Kościół NMP na Piasku wypełnił się wiernymi modlącymi się o dary Ducha Świętego i dobre owoce rozpoczynającego się synodu diecezjalnego.

W Wigilię Zesłania Ducha Świętego – i w przed dzień rozpoczęcia II Synodu Metropolii Wrocławskiej – różne wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym Archidiecezji Wrocławskiej zgromadziły się w kościele NMP na Piasku na czuwaniu i wspólnej modlitwie.

Mszy św. przewodniczył bp Jacek Kiciński, a homilię wygłosił bp Maciej Małyga. Przed Eucharystią odbyła się modlitwa uwielbienia i wstawiennicza, konferencję o nowym winie, nowym stworzeniu i Godach Baranka wygłosił ks. prof. Mariusz Rosik. A od godziny 1:00 do godz. 7:00 trwała nocna adoracja przed otwarciem Synodu naszej diecezji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

div>

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję