Co jakiś czas naszym krajem wstrząsają wiadomości o ludzkich nieszczęściach, po których Prezydent RP ogłasza żałobę narodową. Tak właśnie się stało w przypadku niedawnej tragedii w kopalni „Wujek-Śląsk” w Rudzie Śląskiej. Na skutek zapłonu metanu śmierć poniosło kilkunastu górników. Jak wobec tego dramatu zachowywali się dziennikarze, szczególnie ci telewizyjni?
Brakuje słów na określenie zachowania większości z nich. Było ono po prostu koszmarne. Niewielu umiało pochylić się nad tym wydarzeniem. Przeciwnie. W wywiadach niejako na siłę szukano taniej sensacji, wypytując poszkodowanych o rzeczy, które tak naprawdę miały niewiele wspólnego z tą katastrofą. Wystarczy, że przytoczę jedno z tych niby dziennikarskich pytań: Pójście na piwo wystarczy, by pan odreagował stres?
Generalnie uciekano w medialnych materiałach od próby podjęcia poważnych tematów, np. publicznej debaty na temat polepszenia bezpieczeństwa pracy tym, którym patronuje św. Barbara. Nawet któryś z rozmówców zwrócił na to uwagę prowadzącemu w jednym z programów. Nie został, co prawda, zignorowany, ale chyba w ogóle niezrozumiany.
Zastanawiałem się niedawno ze znajomymi, czy wina w powyżej zarysowanej materii leży po stronie dziennikarzy, czy też może muszą oni zachowywać się tak, a nie inaczej, ponieważ mają takie wytyczne od przełożonych. Doszliśmy do wniosku, że generalnie wielu współczesnym sprawozdawcom brakuje szeroko rozumianej wrażliwości i czegoś, co tak pięknie nazywa się empatią. Wystarczy bowiem przynajmniej spróbować postawić się w sytuacji poszkodowanych, by wobec tak poważnego tematu przyjąć właściwą postawę współczucia i powagi.
Nie chciałbym negatywnie oceniać naszych komentatorów. Jestem od tego daleki. Wydaje się jednak, że zbyt często zostają nimi ludzie, którym nie jest po drodze z dziennikarskim obiektywizmem. Może zwyczajnie nie mają do tego powołania. Skoro tak, to może powinni zmienić zawód...
Pomóż w rozwoju naszego portalu