Reklama

Czy musimy się bać strefy euro?

Niedziela Ogólnopolska 52/2009, str. 51-58

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Maciej Ratajski: - W związku z pojawiającymi się datami wejścia Polski do strefy euro w naszym społeczeństwie wzrasta niepokój, jak ten proces przełoży się na gospodarkę, naukę, kulturę, na życie codzienne rodziny...

Reklama

Magdalena Berlińska: - Jak patrzymy na badania opinii publicznej, to zauważamy, że pewne kwestie niepokoją naszych obywateli, ale nie tylko ich. Były one obecne także w krajach, które euro przyjęły, i są obecne w krajach, które euro planują przyjąć. Szczególnie mam tu na myśli kwestie związane z obawami o nieuzasadniony wzrost cen. Wprowadzenie euro jest nie tylko bardzo dużą zmianą ekonomiczną, ale również społeczną. Aby móc osiągnąć maksymalne korzyści płynące z wprowadzenia euro w Polsce zarówno dla obywateli, jak i dla polskiej gospodarki, musimy być do tego procesu dobrze przygotowani pod względem ekonomicznym i społecznym. W sferze ekonomicznej chodzi o trwałe wypełnienie kryteriów, które warunkują wejście do strefy euro, oraz wprowadzenie niezbędnych reform. W sferze społecznej chodzi przede wszystkim o rzetelne informowanie społeczeństwa.
Kampania informacyjna w pełnym tego słowa znaczeniu nie rozpoczęła się jeszcze, ponieważ - zgodnie z zaleceniami Komisji Europejskiej - nie może się rozpocząć wcześniej niż dwa lata przed wprowadzeniem euro, natomiast wiele działań edukacyjnych, informacyjnych jest już prowadzonych, m.in. przez Narodowy Bank Polski.

- Czy musimy się bać euro?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Społeczeństwo najbardziej obawia się, że po wprowadzeniu euro wzrosną ceny. Należy podkreślać, że zmiana waluty, tzn. wprowadzenie w Polsce euro zamiast polskiego złotego, to jest zmiana o charakterze nominalnym, tzn. nie może mieć wpływu ani na ceny, ani na zarobki. Zmieniamy walutę, nie zmieniamy wartości towarów i usług. Podaje się często takie porównanie, że tak jak zmiana skali z Celsjusza na Fahrenheita nie zwiększa nam temperatury, tak też zmiana złotego na euro nie może spowodować wzrostu cen czy spadku zarobków.

- Ale taki wzrost cen był w innych krajach.

Reklama

- Jak spojrzymy na statystyki, które podaje Europejskie Biuro Statystyczne (Eurostat), nie zaobserwowano wzrostu cen w pierwszej grupie państw, które w 2002 r. wprowadziły euro (inflacja w 2002 r. w strefie euro wyniosła 2,3 proc., z czego jedynie od 0,12 do 0,29 pkt. proc. jest przypisywane wprowadzeniu euro). Oczywiście, obliczając stopę inflacji,bierze się pod uwagę ceny wielu artykułów, jednak przeciętny Francuz obserwował przede wszystkim, że wzrosła cena ulubionej bagietki, a Włoch, że wzrosła cena jego ulubionej kawy. To, że ceny innych dóbr nie zmieniły się bądź spadły, nie zostało zauważone. Jest to mechanizm psychologiczny - szybciej dostrzegamy zmianę cen produktów codziennego użytku oraz szybciej zauważamy wzrosty, a spadku cen już niekoniecznie.

- Samochodu nie kupujemy przecież codziennie...

- Dlatego głównie zwracamy uwagę na ceny produktów codziennego użytku. Warto jednak wspomnieć, że wiele się nauczyliśmy na doświadczeniach państw wchodzących w 2002 r. do strefy euro. Wyciągnięto wnioski z nielicznych, choć negatywnych przypadków, kiedy wykorzystywano wprowadzenie euro do nieuzasadnionych wzrostów cen. Komisja Europejska opracowała w 2008 r. zalecenia, z których należy skorzystać, by takim podwyżkom zapobiegać. Jednym z nich jest podwójne podawanie ceny. W 2002 r. z takiego rozwiązania z 12 państw wprowadzających euro skorzystały tylko Finlandia, Portugalia, Austria i Grecja. Teraz jest to standard. Słowacja, Malta, Cypr i Słowenia stosowały już obligatoryjnie podwójne podawanie cen nie tylko po wprowadzeniu euro, ale również kilka miesięcy przed, aby obywatele mogli przyzwyczaić się do cen w innej walucie. Obok ceny podawany był kurs wymiany, a więc każdy mógł przeliczyć, czy cena została podana w sposób właściwy. Przewidziane jest również monitorowanie cen oraz kary za ich nieuzasadnione podwyższanie.

- Takie liczenie w momencie zakupu to istna łamigłówka.

Reklama

- Temu służyły m.in. specjalne kalkulatory, które dobrze zdały egzamin np. na Słowacji. Każde gospodarstwo domowe otrzymało tam zestaw broszurek informacyjnych i mały kalkulator z wprowadzonym kursem wymiany euro, proste, poręczne urządzenie elektroniczne, które można schować do torebki czy kieszeni. Miało ono ułatwić osobom, którym przeliczenie cen z korony na euro sprawiało trudność, sprawdzenie, czy cena została przeliczona właściwie na nową walutę.

- A jakie urządzenie przewidziane jest dla osób starszych, dla których korzystanie z kalkulatora jest niemożliwe?

- Dla tych osób sprawa jest trudniejsza. Ale warto zaznaczyć, że jeżeli konsument ma jakiekolwiek wątpliwości, że w danym sklepie przeliczono ceny po niewłaściwym kursie i wydaje mu się, że ktoś chce go oszukać, w państwach, które ostatnio wprowadzały euro - a będzie tak i w Polsce - są instytucje, do których można zgłaszać tego typu przypadki. Jeżeli będziemy mieć wątpliwości czy dowody na to, że ceny są przeliczone w niewłaściwy sposób, można będzie zgłaszać te przypadki na specjalnych infoliniach. Wszystkie tego typu przypadki były indywidualnie sprawdzane. Wobec nieuczciwych firm były stosowane różne sankcje: od najmniej uciążliwych - upomnienia czy postępowania wyjaśniającego, po grzywny. Na Słowacji wprowadzono nawet nowelizację kodeksu karnego, który przewidywał karę więzienia za rażące uchybienia w przeliczaniu cen.

- Instytucje broniące praw konsumenckich nie są u nas zbyt silne. Czy poradzą sobie z nowymi wyzwaniami?

Reklama

- Na pewno państwo musi wzmocnić organizacje konsumenckie. Aby miały możliwość kontrolowania, nakładania sankcji, muszą być zmienione przepisy. Zresztą, samo wprowadzenie euro będzie wymagało zmiany mnóstwa przepisów. Trudno już dzisiaj przesądzać, jak to będzie rozwiązane. Czy tak jak na Słowacji, gdzie przyjęto ustawę horyzontalną, czyli nie zmieniano wszystkich ustaw, w których była mowa o słowackiej koronie, lecz wprowadzono jedną ustawę, na mocy której zmieniane były automatycznie inne przepisy. Na mocy tej ustawy instytucje uzyskały wiele dodatkowych uprawnień.

- W jaki jeszcze inny sposób możemy się ustrzec przed drożyzną? Słowacy, którzy przyjęli w tym roku euro, nie uniknęli podwyżek. Do nas przyjeżdżają na zakupy...

- Fakt, że Słowacy przyjeżdżają do nas robić zakupy, nie wynika z tego, że u nich wzrosły ceny, lecz dlatego, że od początku tego roku kurs złotego w stosunku do euro bardzo się osłabił. Nasze towary stały się tańsze również dla takich państw, jak Austria czy Niemcy. Wynika to tylko z różnicy kursowej, a nie z tego, że u nich podrożało. Przecież gdy spojrzymy na nasze ceny, nie mamy wrażenia, że u nas potaniało. Z dniem wprowadzenia w Słowacji euro kurs wymiany między naszą walutą a ich to już nie jest kurs wymiany złotego do korony słowackiej, tylko złotego do euro. W związku ze zjawiskami kryzysowymi kurs złotego w stosunku do euro osłabił się i nie wrócił jeszcze do optymalnego poziomu - ceny towarów u nas dla mieszkańców państw, które mają euro, rzeczywiście są niższe. Gdyby złoty się umocnił, przestaną do nas przyjeżdżać i sytuacja się odwróci. Ale chcę to jasno zaznaczyć - nie wynika to z wprowadzenia euro, tylko z wahań kursu polskiego złotego do euro.

- Jednak dla przeciętnego Polaka, który widzi Słowaków przyjeżdżających do nas na zakupy, to nie jest takie proste.

Reklama

- To prawda. Dlatego tak ważna jest rzetelna kampania informacyjna, w której trzeba wyjaśniać, że wejście do strefy euro wiąże się nie tylko z korzyściami, ale też z pewnymi kosztami. Ważne jest, aby społeczeństwo mogło wyrobić sobie zdanie, co to będzie znaczyło dla mnie, z mojego punktu widzenia. To jest zauważalne w badaniach opinii publicznej, gdy Polacy wypowiadają się, że wejście do strefy euro będzie korzystne dla gospodarki. Gdy pytamy o korzyści dla społeczeństwa czy dla statystycznego Kowalskiego, to mają wątpliwości. Nie do końca utożsamiamy się ze stwierdzeniem, że to, co będzie korzystne dla gospodarki, będzie korzystne i dla nas. Mówimy, że przedsiębiorcy zyskają, nie zdając sobie sprawy, że jeżeli zyskają przedsiębiorcy, to przełoży się to też na pracowników tych firm, oni również skorzystają. Jeżeli firma będzie dobrze prosperowała, będzie miała dużo zamówień np. z państw Unii Europejskiej czy państw strefy euro, będzie rozwijała handel, nie będzie narażona na ryzyko zmiany kursu czy na drogie kredyty, to jest duża szansa, że przełoży się to na nasze zarobki, że będzie miał z tego korzyści i przysłowiowy Kowalski. Potrzebna jest nie tylko edukacja o euro, ale szeroko rozumiana edukacja ekonomiczna. Nie ma u nas myślenia ekonomicznego, że to, co jest dobre dla gospodarki, dla przedsiębiorstw, dla firmy, może być dobre dla mnie jako konsumenta, obywatela, pracownika, głowy rodziny.

- Data 2012 wejścia do strefy euro jest już nieaktualna, czy to dobrze czy źle dla nas?

- Kryzys spowodował, że nie byliśmy w stanie spełnić kryteriów w takim terminie, aby przyjąć euro w 2012 r. Wydaje się, że mówienie dziś o dacie jest sprawą drugorzędną. Lepiej skupić się na tym, by przygotować się do wprowadzenia euro najlepiej, jak tylko można, tak aby zmaksymalizować korzyści wynikające z wprowadzenia tej waluty, ale również zminimalizować koszty. Jeśli będzie perspektywa spełnienia wszystkich kryteriów i będziemy dobrze przygotowani na przyjęcie wspólnej europejskiej waluty, wtedy data pojawi się w sposób naturalny i będziemy w stanie jej dotrzymać.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Wojciech Osial: religia ma niezastąpioną rolę w wychowaniu

2025-09-28 19:35

[ TEMATY ]

religia

bp Wojciech Osial

religia w szkole

ks. Marek Weresa / Vatican Media

Bp Wojciech Osial

Bp Wojciech Osial

Podczas jubileuszowego spotkania katechetów w Rzymie bp Wojciech Osial, który towarzyszy pielgrzymom z Polski, podkreślił znaczenie katechezy w kształtowaniu młodego pokolenia. Wskazał na wyzwania, z jakimi mierzą się katecheci w Polsce, krytycznie odniósł się do decyzji władz o redukcji godzin religii w szkole oraz zaapelował o zachowanie nadziei w misji głoszenia Chrystusa.

Bp Wojciech Osial, przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski w rozmowie z mediami watykańskimi zaznaczył, że najważniejszym zadaniem katechetów pozostaje wprowadzanie młodych ludzi w świat wiary. „Na pierwszym miejscu jest wielka troska o wychowanie do wiary dzisiejszego człowieka” - podkreślił.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę ks. Mariusza Rosika: Niebo dla bogaczy

2025-09-23 12:40

[ TEMATY ]

rozważania

Ks. Mariusz Rosik

Adobe Stock

Studiowała na Politechnice Wrocławskiej. W zamian za notatki z matematyki jeden z kolegów zaproponował jej wyjazd na wspinaczkę niedaleko Jeleniej Góry. Jeden dzień pośród skał całkowicie odmienił jej życie. Tamto doświadczenie przewyższyło wszystkie dotychczasowe fascynacje. Wanda Rutkiewicz jako trzecia kobieta na świecie zdobyła Mont Everest. Brała wówczas udział w zachodnioniemieckiej wyprawie. Na szczyt najwyższej góry globu wchodziła po południu, 16 października 1978 roku. Pamiętna data. Podczas spotkania z himalaistką Jan Paweł II żartował: „Bóg chciał, że tego samego dnia weszliśmy tak wysoko”. Paradoksalnie wejście na wierzchołek ziemi w dniu, w którym Polak został papieżem, spowodowało nieoczekiwany efekt propagandowy. Czołówki polskich gazet mówiły przede wszystkim o jej sukcesie, by nieco usunąć w cień fakt wyboru na stolicę Piotrową papieża znad Wisły.
CZYTAJ DALEJ

Tanzania: Biskupi ostrzegają księży przed angażowaniem się w politykę partyjną i kampanie wyborcze

2025-09-29 07:14

[ TEMATY ]

polityka

biskupi

Tanzania

kampanie wyborcze

Adobe Stock

Konferencja Episkopatu Tanzanii (TEC) wydała dyrektywę zakazującą księżom katolickim, siostrom zakonnym, braciom zakonnym i seminarzystom angażowania się w politykę partyjną lub kampanie wyborcze. Dyrektywa wzywa również duchownych i seminarzystów, aby nie nosili symboli partii politycznych.

Przewodniczący TEC biskup Wolfgang Pisa OFM Cap ogłosił to w homilii wygłoszonej podczas obchodów stulecia seminarium św. Pawła Apostoła w Kipalapala, położonego w archidiecezji Tabora.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję