Reklama

Mniej pieniędzy na OFE, na drogi też

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rząd po trzech latach wreszcie zdecydował. Przygotuje projekt ustawy, który ma zmniejszyć strumień pieniędzy wartko płynących do Otwartych Funduszy Emerytalnych. Zamiast ok. 24 mld zł będzie tam trafiało ok. 8 mld zł rocznie. Zaoszczędzone 16 mld zł mają pomóc przywrócić równowagę finansom publicznym. Niestety, równolegle gabinet Donalda Tuska postanowił obciąć wydatki na drogi. Już wprowadzono ostre hamowanie. W ciągu trzech lat redukcja ma wynieść prawie 60 proc., i to w stosunku do tegorocznej wysokości, pomniejszonej w ciągu roku o 37 proc. Koło zamachowe gospodarki będzie się ledwo ruszać. Ale to nastąpi już po wyborach.

Decyzja słuszna, ale…

Według zapowiedzi premiera, nasze składki do OFE zostaną od kwietnia 2011 r. obniżone z dotychczasowych 7,3 do 2,3 proc. wynagrodzenia. Zaoszczędzone 5 proc. zostanie zapisane w ZUS na specjalnym koncie i wydane na bieżące emerytury. W kolejnych latach proporcje składek będą się zmieniały tak, żeby w 2017 r. do ZUS-u trafiało 3,8 proc., a do OFE 3,5 proc. naszych wynagrodzeń.
Przed podjęciem tej decyzji Rada Gospodarcza przy szefie rządu ujawniła dotychczasowy, dziesięcioletni bilans działalności OFE. W tym czasie trafiło tam, wraz z odsetkami od obligacji, które OFE mają w portfelu, ok. 220 mld zł naszych pieniędzy. Ich aktywa natomiast osiągnęły 215 mld zł. W tym samym czasie OFE pobrały w sumie 13 mld zł w prowizjach i opłatach. Jak widzimy, bilans ich działalności jest ujemny. A wysokość pobranych prowizji wskazuje, że instytucje zarządzające tymi funduszami bardzo dobrze na tym zarabiały. Średnio 1,3 mld zł rocznie. I to mimo negatywnego wyniku prowadzonej działalności. Nic więc dziwnego, że członek zarządu OFE zarabia średnio 40 tys. zł miesięcznie. Dodajmy, że jest 14 takich funduszy, a w zarządzie każdego z reguły zasiada trzech członków. Prezes ZUS, który ponosi olbrzymią odpowiedzialność za bieżące funkcjonowanie całego systemu, zarabia ok. 20 tys. zł miesięcznie.
Negatywny wynik działalności OFE sprawia, że emerytury wypłacane z tego systemu w optymistycznym wariancie wynosiłyby tylko ok. 30 proc. ostatniej pensji. Obecnie emerytury średnio wynoszą ok. 60 proc. ostatniej wypłaty i są uważane za niskie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

…spóźniona i niekonsekwentna

Skoro jednak ten tzw. II filar systemu emerytalnego nie sprawdził się, to po co go dalej utrzymywać? To prawda, że jeśli zamierzenia rządu przybiorą prawny kształt, zostanie on znacznie ograniczony - ale nie zlikwidowany i nie naprawiony. 8 mld zł rocznie to ciągle bardzo dużo pieniędzy. A rząd godzi się, aby były one zagospodarowywane tak jak dotąd. Co więcej, w następnych latach kwota ta ma być podwojona.
Chce się też pozwolić OFE na inwestowanie w większym stopniu niż dotychczas na rynkach zagranicznych. Ale dlaczego kraj o niskich oszczędnościach i małym kapitale, jakim jest Polska, miałby go eksportować w czasach, gdy inne państwa starają się swój kapitał maksymalnie chronić? I czy po doświadczeniach z bankructwami wielu banków podczas ostatniego kryzysu można mówić, że takie lokaty będą na tyle bezpieczne, by gwarantować wypłatę emerytur w przyszłości?
Być może odpowiedzią jest skuteczny lobbing, o którym publicznie mówił Jan Krzysztof Bielecki, szef doradców gospodarczych Tuska. Według niego, „wraz ze wzrostem zysków i aktywów OFE stały się bardzo efektywną grupą nacisku, kultywującą wśród swoich członków wizję tego, że są w lepszym, bo niepaństwowym systemie. Ta promocja egoizmu pokoleniowego, adresowana do «młodych», wytworzyła wśród wielu z nich przekonanie, że odpowiedzialność za pokolenie ich rodziców i dziadków należy wyłącznie do jakiegoś mitycznego «państwa» - tak jakby środki będące w dyspozycji państwa pochodziły z kosmosu, a nie z podatków”. Trudno się z tą opinią nie zgodzić. Ale skoro tak, to nie należy już OFE dawać ani złotówki.

Cięcia w programie budowy dróg

Decyzja o ograniczeniu OFE jest zdecydowanie spóźniona. Przypomnijmy, że rząd dyskutował o tym od trzech lat. W tym czasie zadłużenie państwa stało się naprawdę niebezpieczne. Szukając dalszych oszczędności, zdecydowano się znacznie przyhamować program budowy autostrad i dróg ekspresowych. I tak z Krajowego Funduszu Drogowego, czyli głównego źródła finansowania tych inwestycji, w 2010 r. zostało wydanych ok. 17 mld zł. W 2011 r. maksymalny pułap wydatków na ten cel określono jeszcze na wysokim poziomie 30 mld zł. Ale już dwa lata później, w 2013 r., rząd chce wydać maksymalnie 7 mld zł (!). Mówimy tutaj o dopuszczalnych limitach, które niekoniecznie muszą być wykonane; np. w 2010 r. planowano wydać ok. 27 mld zł, a ostatecznie skończyło się na 17 mld zł.
Hamowanie jest więc bardzo ostre. Za decyzjami finansowymi idą cięcia w programie budowy konkretnych odcinków. Inwestycje te mają bowiem długoletni charakter. Skoro wiadomo, że za dwa, trzy lata będzie mniej pieniędzy, to już dzisiaj trzeba wycofywać się z ogłoszonych przetargów i nie podpisywać nowych umów. Planowane finanse z trudem wystarczą na opłacenie tego, co już jest w budowie.
Limity, o których mowa, zapisane są w uchwalonej już ustawie budżetowej. Mają więc charakter wiążący i minister infrastruktury nie ma wyjścia. Musi odsunąć wiele z zaplanowanych na najbliższe lata kluczowych inwestycji na lata późniejsze, tak naprawdę bez podania żadnej konkretnej przyszłej daty ich rozpoczęcia. Nie wiemy bowiem, co będzie po 2013 r.
Gdyby decyzję w sprawie OFE podjęto wcześniej, tak jak to zrobiły kraje nadbałtyckie, Słowacja i Węgry, oraz bardziej stanowczo, plan drogowy byłby uratowany i mógłby liczyć na pełne finansowanie. Nie wiadomo też, w jakim stopniu ograniczenia wpłyną na zagospodarowanie funduszy unijnych. Na budowę dróg i kolei mamy ich najwięcej. Jeśli nie zostaną wykorzystane w terminie, przepadną. Ale jak je spożytkować, skoro wymagają zaangażowania środków własnych, a te są radykalnie ograniczane?
Jest to namacalny przykład, jak wcześniejsze zaniedbania mszczą się na możliwościach przyszłego rozwoju. A straconego czasu już nikt nam nie przywróci.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Prezydent: nie było żadnych wątpliwości, kto powinien otrzymać awans generalski

2024-05-03 09:32

[ TEMATY ]

Andrzej Duda

WOT

PAP/Paweł Supernak

Nie było żadnych wątpliwości, kto powinien otrzymać awans generalski, kto powinien zostać mianowany na te najważniejsze stanowiska dowódcze w wojsku polskim - podkreślił prezydent Andrzej Duda w swoim wystąpieniu po wręczeniu nominacji na stanowisko dowódcy generalnego RSZ i na stanowisko dowódcy WOT.

Prezydent Andrzej Duda wręczył w piątek akty mianowania gen. broni Markowi Sokołowskiemu na stanowisko dowódcy generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych i gen. bryg. Krzysztofowi Stańczykowi na stanowisko dowódcy Wojsk Obrony Terytorialnej.

CZYTAJ DALEJ

Dzieweczko Lipska, módl się za nami...

2024-05-03 20:00

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Karol Porwich/Niedziela

Od wieków żywa i nieustanna miłość do Matki Najświętszej sprawiła, że 2 lipca 1969 roku doszło do koronacji „Maryi Lipskiej w maleńkiej posturze”. Dokonał jej Prymas Polski, Stefan Kardynał Wyszyński.

Rozważanie 4

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję