Reklama

Między piekłem a niebem

Jego szkice są modlitwą, lamentem, krzykiem pamięci pomordowanych.
To wielkie przesłanie i zobowiązanie dla naszej dzisiejszej pamięci

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Niewielu odwiedzających obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau wie, że w nieodległych Harmężach, w kościele Ojców Franciszkanów, mieści się niezwykła ekspozycja: „Klisze pamięci. Labirynty”, autorstwa wybitnego, nieżyjącego już scenografa Mariana Kołodzieja (1921-2009). Złapany na próbie ucieczki przez południową granicę w roku 1940, poprzez więzienie na Montelupich, potem w Tarnowie – jako młody chłopak został wywieziony pierwszym transportem do Auschwitz. Miał numer obozowy 432. Przeszedł piekło nie tylko Oświęcimia, ale i Gross-Rosen, Breslau-Lissy, Buchenwaldu, Sachsenhausen, wyzwolony ostatecznie przez Amerykanów z Mauthausen. Po wojnie skończył krakowską ASP, a po jej ukończeniu zaczął pracę w Teatrze „Wybrzeże” w Gdańsku. Wierny mu przez całe życie, pracował z najwybitniejszymi reżyserami nie tylko tej sceny: Zygmuntem Hübnerem, Jerzym Kreczmarem, Stanisławem Hebanowskim, Tadeuszem Mincem, ale także z Adamem Hanuszkiewiczem, Stanisławem Różewiczem, Kazimierzem Kutzem. Był autorem scenografii do historycznych spektakli: „Tragedia o bogaczu i Łazarzu” w reżyserii Minca, „Snu” Kruszewskiej w reżyserii Hebanowskiego. Stworzył scenografie do filmów „Westerplatte” i „Krzyż walecznych”. Jego projektu były niezwykłe ołtarze papieskich wizyt w Gdańsku (1987) i w Sopocie (1999).

Obraz silniejszy od słowa

Przez wiele lat milczał na temat obozowych przeżyć. Dopiero w latach 90. ubiegłego wieku, po przebytym wylewie, jeszcze nie w pełni sprawny, zaczął spisywać w rysunkach świadectwo swoich oświęcimskich przeżyć, jakby kierując się tym samym wewnętrznym głosem, który podyktował Herbertowi pamiętne słowa: „Ocalałeś nie po to, aby żyć, ocalałeś, aby dać świadectwo”. Jakby zagłębiając się w czas piekła swojej młodości, zapisując je w udręczeniu fizycznym – dał sobie prawo powrotu do życia. Powstał wstrząsający cykl rysunków (artysta kontynuował pracę prawie do śmierci), podarowany następnie ojcom franciszkanom w Harmężach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Znamy wiele wspomnień o Auschwitz, m.in. wstrząsający „Anus mundi” Wiesława Kielara czy „Opowiadania oświęcimskie” Tadeusza Borowskiego. Ale obraz, zwłaszcza taki jak w pracach Kołodzieja, bywa silniejszy od słowa. Porusza i wzrusza do głębi – ten tłum nagich ciał, szkieletów o pustych czarnych oczodołach – przerasta wszystkie obrazy piekła wielkich mistrzów: Boscha, Signorellego czy Memlinga. Tamte były zmaterializowanymi na płótnie fantazmatami, wytworami wyobraźni, pod ręką Kołodzieja ludzka męka jest zapisem doświadczenia, jakie naprawdę zgotowali niemieccy nadludzie ludziom.

Czułym okiem kamery

Nieśmiertelny dokument pamięci Mariana Kołodzieja znalazł godnego siebie świadka w osobie wybitnego fotografika Stanisława Markowskiego.

Jego niedługi poetycko-dokumentalny film „Między piekłem a niebem” czułym okiem kamery oprowadza nas po „Labiryncie” artysty. Jest to kolejne świadectwo czasu okrutnego, wpisane jednak w nurt życia, więcej – sensu ludzkiego życia, oddanego w ofierze męczeńskiej, w imię najwyższej wartości – miłości do człowieka. Na przekór szalejącemu złu. Film Markowskiego rozpoczyna się pogodnym kadrem błękitnego nieba, kończy – nagraniem słów Jana Pawła II o wielkości i wadze ofiary św. Maksymiliana Kolbego. Temu przejmującemu przekazowi towarzyszą – filmowane rozmytymi, jakby prześwietlonymi ujęciami – kadry ogrodu, dyskretnie przywoływany obraz Edenu. Film ma kilka warstw: w wędrówkę kamery po „Labiryncie” Kołodzieja, filmowaną czarno-białymi kadrami, wcinają się barwne, pogodne obrazy harmęskiego parku, czarno-białe obrazy bramy w Auschwitzu, pieców krematoryjnych, stosy przedmiotów po zamordowanych więźniach i kilka krótkich, historycznych już wypowiedzi samego Mariana Kołodzieja. Muzyka skomponowana lub dobrana przez Markowskiego znakomicie koresponduje z filmowymi kadrami. Niezwykły dramatyczny kontrapunkt – to zespolenie muzyki z obrazem – artysta osiąga w scenie, w której nad pustym żłóbkiem, rozświetlonym z tła wielką kulą światła, pochylają się w geście hołdu – pokłonu ludzkie szkielety, a w muzyce rozbrzmiewa przetworzony motyw kolędy „Cicha noc, święta noc”. Wrażenie jest piorunujące. Węzeł dziejów niemieckiej kultury – piękna i zbrodni niebywałej w dziejach świata. Wśród rysunków samego Kołodzieja szczególnie odciskają się w pamięci – Chrystusowy krzyż, po którym wspinają się odarte z ciała postaci oświęcimskich więźniów, czy wielkie panneau – chór czaszek o pustych oczodołach i rozwartych w niemym śpiewie czarnych ustach, którym dyryguje Śmierć. Na pulpicie jakieś nuty na gitarę. Każdy, kto cokolwiek czytał i wie o Auschwitz, skojarzy ten obraz z zapisaną w wielu wspomnieniach oświęcimską orkiestrą więźniów, witającą nowo przybywające transporty. Wśród oświęcimskich portretów Kołodziej umieścił także samego siebie, z piętnem obozowego numeru 432 na czole, i św. Maksymiliana z jego obozowym numerem 16 670. Artysta był świadkiem tego tragicznego apelu, podczas którego św. Maksymilian ofiarował się za Franciszka Gajowniczka. Zapisane na ekranie słowa Mariana Kołodzieja, słowa wyznania o tym, że jego szkice są modlitwą, lamentem, krzykiem pamięci pomordowanych, to wielkie przesłanie i zobowiązanie dla naszej dzisiejszej pamięci.

Reklama

Film porusza do głębi, a jego przekaz, daleki od moralizatorstwa, po prostu wskazuje drogę, jedyną godną ludzkiej istoty – drogę miłości, aby nie pogrążyć świata w otchłani nienawiści i mordu, od jakich i dziś, 75 lat po Auschwitzu, świat nie jest wolny.

Obowiązkowy dla każdego Polaka odwiedzającego Auschwitz, ale także dla tych wszystkich, którzy niezmiennie pozwalają sobie wypisywać – w niemieckich, amerykańskich, ostatnio norweskich gazetach – ponure kłamstwo o „polskich obozach koncentracyjnych”.

Staraniem autora i ojców franciszkanów film będzie niebawem dostępny w Internecie – w wersjach polskiej, angielskiej i niemieckiej. Z czasem – także na płytach DVD.

2015-12-09 08:38

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wszyscy mamy coś z kapłaństwa

Kiedy w Wielki Czwartek otrzymuję życzenia z racji święceń kapłańskich, lubię na nie odpowiadać słowem: „wzajemnie”. Widzę czasem zdziwienie świeckich przyjaciół. W naszej ogólnej świadomości kapłaństwo dotyczy przecież wyświęconych mężczyzn, sprawujących sakramenty, głoszących Słowo Boże i zaliczonych do specjalnego stanu zwanego duchowieństwem. A przecież udział w kapłaństwie Chrystusa nie zaczyna się od sakramentu święceń, ale od chrztu świętego. To przez chrzest przyjmujemy na siebie udział w prorockiej, królewskiej i kapłańskiej misji Jezusa.

CZYTAJ DALEJ

Sercanie: niepokoją nas doniesienia o sposobie prowadzenia postępowania w sprawie ks. Michała O.

2024-03-28 19:21

Red.

Niepokoją nas doniesienia płynące od pełnomocnika ks. Michała, mecenasa Krzysztofa Wąsowskiego, dotyczące sposobu prowadzenia postępowania - piszą księża sercanie w opublikowanym dziś komunikacie. To reakcja zgromadzenia na działania prokuratury związku z postępowaniem w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Dementują pogłoski, jakoby ich współbrata zatrzymano w niejasnych okolicznościach w hotelu. Wzywają do modlitwy za wszystkich, których dotknęła ta sytuacja.

Publikujemy treść komunikatu:

CZYTAJ DALEJ

USA/ Prezydent Ukrainy Zełenski: nie mamy już prawie artylerii

2024-03-28 20:25

[ TEMATY ]

#pomocdlaUkrainy

rosyjska agresja na Ukrainę

PAP/PRESIDENTIAL PRESS SERVICE HANDOUT

Prezydent Ukrainy na froncie

Prezydent Ukrainy na froncie

Rosja na 100 proc. wykorzystuje przerwę we wsparciu USA dla Ukrainy; nie mamy już prawie w ogóle artylerii - powiedział w wyemitowanym w czwartek wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CBS prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Ostrzegł, że bez amerykańskiego wsparcia Ukraina przegra, a wojna bardzo szybko może "przyjść do Europy".

Zełenski rozmawiał z reporterem CBS pośród ruin osiedla w niezidentyfikowanym mieście na wschodzie Ukrainy. Pytany o sytuację na froncie ocenił, że Ukrainie udało się ustabilizować sytuację i jest ona lepsza niż dwa-trzy miesiące temu, kiedy siły ukraińskie zmagały się z dużym deficytem amunicji artyleryjskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję