INFLACJA
Obniżenie VAT na gaz do ogrzewania (z 23% do 8%), niższa akcyza na paliwa silnikowe i zawieszenie podatku od ich sprzedaży detalicznej oraz zerowa akcyza na energię elektryczną – to wszystko zakłada rządowy plan antyinflacyjny. Tarcza antyinflacyjna dotycząca energii ma kosztować ok. 10 mld zł. Działania wydają się właściwe, jednak zwalczanie inflacji, która wymyka się spod kontroli, nie jest łatwe ani z ekonomicznego, ani z politycznego punktu widzenia. Już nie jest tak, jak sądzono niedawno, że podwyższona inflacja może być nawet korzystna dla gospodarki. Tym bardziej że notowania PiS i rządu zaczęły spadać. Obniżka obciążeń podatkowych w kwestii paliw silnikowych ma obowiązywać od 20 grudnia przez 5 miesięcy – wtedy akcyza na paliwa ma spaść do minimalnego dopuszczalnego w UE poziomu. Od nowego roku mają zostać zawieszone podatek od sprzedaży detalicznej paliw, a także opłata emisyjna. Gra jest warta świeczki: może to obniżyć ceny na stacjach paliw o 20-30 gr na litrze. Z powodu zasad unijnych rząd nie może znieść VAT na artykuły żywnościowe – chyba że Polska otrzyma na to zgodę. Pojawi się natomiast dodatek osłonowy.
Winą za obecny wzrost cen trudno obarczać rządzących. Wynika on m.in. z wyższych cen ropy i gazu importowanych do Polski, a także z rosnących kosztów emisji CO2, które są skutkiem mechanizmu wprowadzonego przez Unię. Wyższe ceny są też konsekwencją tego, że gospodarki wychodzą z pandemii. Przez czas podwyższonej inflacji rząd chce zaoszczędzić środki na administrację publiczną; w nowym roku zostanie ograniczone tworzenie nowych, nieplanowanych etatów czy urzędów.
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że będzie występował na forum UE o dodatkowe instrumenty, które będą mogły zamortyzować wzrost cen.
Pomóż w rozwoju naszego portalu