Reklama

Historia

Zbrodnia pomorska 1939

Przebaczyć, ale nie zapomnieć – mówi Sebastian Bartkowski, historyk, autor filmów dokumentalnych o zbrodniach niemieckich na Pomorzu.

Niedziela Ogólnopolska 1/2024, str. 54-56

[ TEMATY ]

Pomorze

Instytut Filmowy Unisławskiego Towarzystwa Historycznego

Na zdjęciach sceny z filmów dokumentalnych z serii Zbrodnia Pomorska

Na zdjęciach sceny z filmów dokumentalnych z serii Zbrodnia Pomorska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tomasz Strużanowski: Czym była zbrodnia pomorska? To coś więcej niż znana z Kamerdynera Piaśnica?

Sebastian Bartkowski: Zbrodnia pomorska to eksterminacja polskiej ludności cywilnej (inteligencji, rolników, robotników, aktywistów społecznych), Żydów oraz pacjentów szpitali psychiatrycznych na terenie przedwojennego województwa pomorskiego w pierwszych miesiącach okupacji niemieckiej (do początku 1940 r.). Było to bez wątpienia pierwsze ludobójstwo w czasie II wojny światowej. Zbrodnia miała charakter sąsiedzki; mordercami Polaków byli często ich niemieccy przedwojenni sąsiedzi, którzy w czasie wojny wstąpili do Selbstschutzu – paramilitarnej organizacji pomocniczej.

Jaka była skala zbrodni? Kogo zabijano? Dlaczego?

Po wojnie, kiedy nie opadł jeszcze cały ładunek emocjonalny i żywa była pookupacyjna trauma, podawano – na podstawie dość wątpliwych metod badawczych – liczbę 80-100 tys. ofiar „pomorskiej krwawej jesieni”. W świetle nowych ustaleń skalę zbrodni szacuje się na 20-30 tys. ofiar (z tego ponad 15 tys. znanych personalnie). Tak naprawdę nigdy nie poznamy prawdziwej liczby Polaków zamordowanych w wyniku zbrodni pomorskiej. Przyczyną tego stanu rzeczy jest fakt, że Niemcy w 1944 r. wydobyli i spalili zwłoki swoich ofiar (w mniej więcej trzydziestu miejscach masowych kaźni na Pomorzu) oraz zniszczyli dokumentację Selbstschutzu w upozorowanym wypadku samochodowym w okolicach Bydgoszczy. Wiemy natomiast, że miejsc egzekucji na Pomorzu było ok. 400.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ofiarami byli przede wszystkim przedstawiciele szeroko rozumianej inteligencji (nauczyciele, księża, prawnicy, lekarze etc.), a także rolnicy i robotnicy szczególnie zaangażowani w życie społeczne swych „małych ojczyzn”. Wśród zamordowanych byli również ludzie zupełnie przypadkowi – ofiary sąsiedzkich animozji i porachunków.

Czy mniejszość niemiecka zamieszkująca Pomorze w okresie międzywojennym mogła czuć się szykanowana i w związku z tym pałać uzasadnioną żądzą odegrania się?

Niemcy nigdy nie pogodzili się z postanowieniami traktatu wersalskiego. Dla nich utrata Pomorza Gdańskiego i stworzenie tzw. korytarza pomorskiego, który naruszał łączność terytorialną Rzeszy z Prusami Wschodnimi, była nieakceptowalna. Państwo polskie nazywano wprost „grabieżcą”. Część Niemców jednak pozostała po I wojnie światowej na terenie Pomorza i stała się obywatelami polskimi. W latach 30. XX wieku mniejszość niemiecka stanowiła ok. 10% pomorskiego społeczeństwa. Była to grupa lepiej sytuowana, posiadająca większe majątki ziemskie i zakłady pracy, bez wątpienia zachowująca silną pozycję ekonomiczną. Na poziomie zwykłych sąsiedzkich relacji stosunki polsko-niemieckie można z całą pewnością określić jako poprawne. Sytuacja zaczęła się wyraźnie zmieniać z chwilą dojścia do władzy Hitlera. Głoszone przezeń hasła rewizjonistyczne dały nadzieję miejscowym Niemcom na powrót ich ziemi do ojczyzny i koniec „sezonowego państwa”, jak nazywano nasz kraj. Ogromną rolę zaczęła odgrywać propaganda. Niemcy przedstawiali Polaków jako naród ludzi zacofanych, brudnych i niegospodarnych, zaś polska prasa im było bliżej wojny, tym bardziej zaogniała atmosferę, widząc wszędzie niemieckich sabotażystów, szpiegów i dywersantów. Tymczasem badania wykazują, że zaledwie 1% przedwojennej mniejszości niemieckiej na Pomorzu był zaangażowany w działalność antypolską. Sprawy te były bardzo skomplikowane i warto podkreślić ich złożoność.

Reklama

Skąd wzięła się u Niemców chęć zniszczenia na Pomorzu polskich elit?

Wydaje się, że z obawy przed próbą zorganizowania ewentualnego powstania. Pozbawienie narodu warstwy przywódczej było sposobem wyeliminowania takiego scenariusza. Poza tym fiasko XIX-wiecznej bismarckowskiej polityki germanizacyjnej spowodowało konieczność znalezienia nowych, znacznie bardziej radykalnych rozwiązań. Celem była już nie tylko walka z polską kulturą, ale też bezwzględna polityka „odpolszczenia” Pomorza, którą można było osiągnąć przez niezwykle brutalne działania. Mówiąc wprost, Niemcy do swoich metod germanizacyjnych dodali likwidację fizyczną, ukierunkowaną głównie na przedstawicieli polskich elit.

Reklama

W jakim stopniu sprawcy tej zbrodni ponieśli karę?

Była zbrodnia, kary nie ma. Trzeba powiedzieć wprost, że zdecydowana większość sprawców zbrodni pomorskiej uniknęła jakiejkolwiek odpowiedzialności. Zachodnioniemiecki wymiar sprawiedliwości w sprawie zbrodni pomorskiej wykrył 1701 sprawców. Wszczęto 258 postępowań, z czego 233 umorzono. Prawomocne wyroki zapadły w zaledwie dwunastu procesach, skazano zaś tylko dziesięć osób, w tym ośmiu członków SS i Selbstschutzu. W niektórych przypadkach zeznania oskarżonych były wręcz kuriozalne. Karl Strauss, który mordował Polaków w podtoruńskiej Barbarce, tłumaczył, że podczas egzekucji nie celował do ofiar, lecz strzelał w drzewa. Sąd dał mu wiarę i go uniewinnił. Wielu dowódców SS odpowiedzialnych za masowe zbrodnie na Pomorzu nie poniosło żadnej kary, a jeśli nawet, to wyroki były jawną kpiną. Przykładem niech będzie proces Kurta Eimanna, dowódcy jednostki SS-Eimann. W 1968 r. przyznał się on przed sądem w Hanowerze, że jego oddział zamordował w Piaśnicy k. Wejherowa 1,4 tys. chorych psychicznie oraz trzydziestuczterdziestu członków komanda „grabarzy”. Skazano go za to na 4 lata więzienia, a wyszedł na wolność po odbyciu połowy kary. Wielu wysokich rangą SS-manów odpowiedzialnych za ludobójstwo na Pomorzu pełniło w RFN ważne funkcje państwowe; uniknęli kary, do końca życia cieszyli się nieposzlakowaną opinią i społecznym uznaniem. Szef pomorskiego Selbstschutzu Ludolf Hermann von Alvensleben uciekł do Argentyny, gdzie zmarł w 1970 r. jako prawy obywatel, cieszący się powszechnym szacunkiem.

Reklama

Na ile zbrodnia pomorska zaistniała w polskiej świadomości historycznej?

Choć to, co działo się na Pomorzu w początkowej fazie okupacji, polska prasa konspiracyjna nazwała „dnem piekła”, to w powojennej historiografii fakty te nie znalazły należytego miejsca. Dlatego tak ważne są powstanie samego pojęcia „zbrodnia pomorska” oraz wszystkie działania mające na celu poszerzanie wiedzy o tych makabrycznych wydarzeniach. W ostatnich latach dzieje się w tej kwestii naprawdę dużo: upamiętniane są kolejne miejsca kaźni, wydawane są ich monografie, a w Toruniu otwarto Park Pamięci Ofiar Zbrodni Pomorskiej 1939. Powstało też kilka filmów dokumentalnych z serii Zbrodnia Pomorska, zrealizowanych przez nasz Instytut Filmowy Unisławskiego Towarzystwa Historycznego. Powoli temat ten przebija się do pamięci masowej w wymiarze nie tylko regionalnym, ale także ogólnopolskim.

Czy dzisiejsi Niemcy są świadomi krzywd, które ich przodkowie zadali Polakom z Pomorza?

Ważnym elementem budowania świadomości, kultury pamięci jest bezwzględnie edukacja. Ta w niemieckim systemie nauczania o II wojnie światowej skupia się głównie na Holokauście i niemieckiej agresji na ZSRR. Temat zbrodni na Pomorzu w ogóle nie funkcjonuje. Niestety, i w naszych podręcznikach pojawił się on dopiero niedawno. W niektórych nadal podaje się liczbę 80 tys. ofiar niemieckich zbrodni na Pomorzu, co już dawno zostało przez historyków zweryfikowane.

Społeczeństwo niemieckie, zwłaszcza młode pokolenie, niewiele wie o skali zbrodniczej działalności jego przodków w czasie II wojny światowej. Ale i w Polsce, a nawet na Pomorzu wiedza o zbrodni pomorskiej jest w zasadzie znikoma. Kojarzymy zbrodnie katyńską i wołyńską, ale już niekoniecznie zbrodnię pomorską.

Czy da się przebaczyć tamte zbrodnie?

Nagrałem zeznania wielu świadków zbrodni na Pomorzu. Wojna bezpowrotnie zabrała im rodziców i radość dzieciństwa. W wielu przypadkach ci ludzie noszą w sobie do dziś traumy z tego okresu. Minęły 84 lata, a ich opowieściom wciąż towarzyszą emocje i łzy. Dzieci ofiar mówią, że mają ogromny żal do Niemców, że trzeba przebaczać, ale nie zapominać. Podkreślają jednocześnie, jaką wartością jest pokój i czym tak naprawdę jest wojna.

Sebastian Bartkowski - historyk, nauczyciel, reżyser filmów dokumentalnych, prezes Unisławskiego Towarzystwa Historycznego, autor filmów dokumentalnych o zbrodniach niemieckich na Pomorzu

2024-01-02 12:11

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Toruń: Setna rocznica powrotu Pomorza i Kujaw do Macierzy

[ TEMATY ]

rocznica

Toruń

Bp Wiesław Śmigiel

Pomorze

Kujawy

BP KEP

Bp Wiesław Śmigiel

Bp Wiesław Śmigiel

- Wpatrując się w historię i ucząc się od poprzednich pokoleń, chcemy wspólnym wysiłkiem dar niepodległości i pokoju przekazać bezpiecznie następnym pokoleniom – mówił dziś bp Wiesław Śmigiel podczas Mszy św. za Ojczyznę w toruńskiej katedrze Świętych Janów. W Toruniu rozpoczęły się obchody setnej rocznicy powrotu Pomorza i Kujaw do wolnej Polski.

Na Eucharystii obecni byli: biskup senior Andrzej Suski, toruńscy przełożeni Kościoła prawosławnego – ks. mitrat Mikołaj Hajduczenia oraz Kościoła ewangelicko-augsburskiego – ks. Michał Walukiewicz, jak również samorządowcy różnych szczebli z marszałkami województw kujawsko-pomorskiego i pomorskiego na czele, przedstawiciele rządu Rzeczpospolitej Polskiej, służb mundurowych, harcerzy, szkół i uczelni naszego regionu oraz liczne poczty sztandarowe.

CZYTAJ DALEJ

Zastępca Przewodniczącego KEP: świat pracy zaniepokojony "zielonym ładem"

2024-04-30 18:39

[ TEMATY ]

abp Józef Kupny

Eliza Bartkiewicz/episkopat.pl

Celem nadrzędnym duszpasterzy ludzi pracy jest prowadzenie ludzi do zbawienia, oraz ciągłe przypominanie o godności pracy, o podmiotowości i o prawach pracowników - powiedział KAI abp Józef Kupny z okazji święta 1 maja. - Jeśli chodzi o dodawanie energii duchowej, to wsparcie duszpasterzy jest nieocenione - ocenił zastępca przewodniczącego KEP. Przyznał też, że w środowiskach pracowniczych widać niepokój związany ze spodziewanymi konsekwencjami "Europejskiego zielonego ładu".

Od 1955 roku 1 maja Kościół katolicki wspomina św. Józefa, rzemieślnika, nadając w ten sposób religijne znaczenie świeckiemu, obchodzonemu na całym świecie od 1892 r., świętu pracy.

CZYTAJ DALEJ

10 lat Rycerzy Kolumba w Miliczu

2024-05-01 15:08

ks. Łukasz Romańczuk

Od lewej: Robert Zasieczny i Krzysztof Zub

Od lewej: Robert Zasieczny i Krzysztof Zub

W dniu odpustu w kaplicy św. Józefa Robotnika w Godnowej swoje dziesięciolecie założenia świętowali Rycerze Kolumba z rady lokalnej nr 15947. Uroczystej Eucharystii przewodniczył ks. Zbigniew Słobodecki, proboszcz parafii św. Andrzeja Boboli w Miliczu i kapelan milickich Rycerzy Kolumba.

10-lecie założenia Rady Lokalnej był okazją do dziękczynienia i modlitwy za tych, co odeszli już do wieczności. W wygłoszonej homilii ks. Marcin Wachowiak, wikariusz parafii św. Michała Archanioła zwrócił uwagę na fakt, że Bóg potrafi zaskakiwać, zachęcając do zastanowienia się do swojej reakcji na takie zaskoczenia Pana Boga. Rozwijając ten temat ks. Marcin ukazał dwie perspektywy. - Pierwsza dotyczy mieszkańców Nazaretu, którzy znali Jezusa. Orientowali się kim On jest, skąd pochodzi, gdzie mieszka. Wiedzieli wszystko o Nim. Na pewno słyszeli o tym, co Jezus zdziałał poprzez nauczanie, czynienie cudów. A gdy Jezus do nich przyszedł, zaczęli w Niego powątpiewać. Zatem to jest ta pierwsza reakcja na działanie Jezusa - powątpiewanie - zaznaczył ks. Wachowiak, wskazując na drugą perspektywę poprzez postawę św. Józefa. - Był to człowiek pracowity, posłuszny, pokornym, przyjmował wolę Bożą. Święty Józef to człowiek, który realizował plan zbawienia w swoim życiu - mówił kapłan, zachęcając wiernych do refleksji nad realizowaną przez nich perspektywą poznania Jezusa. Czy jest to perspektywa mieszkańców Nazaretu czy św. Józefa.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję